Nie najlepiej rozpoczęła się menedżerska przygoda Marcina Gortata. Były koszykarz NBA zajął się Rohanem Tungate’am i zawodnik jest skazany na średni kontrakt w eWinner 1. Lidze. Działacze wiedzą, że Australijczyk nie ma już praktycznie zbyt wielu opcji, więc oferują mu niewielkie pieniądze. Mówi się, że Orzeł Łódź był gotów go przygarnąć z powrotem, ale za 60 tysięcy złotych za podpis i 1,5 tysiąca złotych za punkt. W tej sytuacji Tungate raczej trafi do Unii Tarnów, która miała położyć na stole umowę na 150 tysięcy złotych za podpis i 2,5 tysiąca złotych za punkt. Saga z Tuingatem rozpoczęła się od tego, że podziękował działaczom Orła mówiąc, że będzie szukał klubu w PGE Ekstralidze. Wtedy był niemal na 100 procent pewny, że trafi do Falubazu. Tak się jednak nie stało, a forma rozstania z łódzkim klubem rozzłościła prezesa Witolda Skrzydlewskiego, który na Tungate’a się obraził. Czas leczy rany, więc w ostatnich dniach część złości gdzieś tam uleciała, ale zawodnik nie może liczyć na kontrakt życia w Orle. Dużo lepiej na tym tle wypada Unia, z którą jest już praktycznie po słowie. Co jeszcze może się w tej sprawie wydarzyć. Jeśli Orzeł się zreflektuje i wyrówna ofertę Unii, to może wrócić do gry. Pytanie, czy łodzianie tego chcą. Mają już bowiem praktycznie dogadanego Brady’ego Kurtza z Fogo Unii Leszno. W rachubę mogłyby wchodzić jeszcze Wilki Krosno, ale tam nie ma raczej szans na kasę większą niż Tarnowie. Inni nie są raczej zainteresowani. Menedżer Gortat sondował PGG ROW Rybnik, ale prezes Krzysztof Mrozek ma już gotowy skład i żadnego wolnego miejsca. Łatwo policzyć, że Tungate jedynie w przypadku super sezonu na 200 punktów zbliży się finansowo do topowych zawodników eWinner 1. Ligi. Ich zarobki zaczynają się od 600 tysięcy w górę. Co tam jednak kasa. Najgorsze, że marzenia o PGE Ekstralidze trzeba przełożyć co najmniej o rok.