Emil Sajfutdinow w meczu Fogo Unii z Motorem Lublin pojechał bardzo słabo. Zdobył 4 punkty z bonusem. Jakby tyle przywiózł junior lub średni zawodnik drugiej linii, to można by mówić o sukcesie. W przypadku Sajfutdinowa to jest jednak totalna klapa. Kilka dni temu współpracę z zawodnikiem zerwał jego wieloletni tuner Ashley Holloway. Na jego silnikach Sajfutdinow był bardzo szybki. Teraz jednak korzysta ze sprzętu Petera Johnsa i nie wychodzi mu to na dobre. Sajfutdinow i Unia nie mają czasu Oczywiście, że to się może zmienić. Mówi się, że tuner i zawodnik potrzebują czasu, by dograć detale i wzajemnie zrozumieć swoje potrzeby. Sajfutdinow nie ma jednak czasu. Nie ma go Unia, która bez punktów Rosjanina nie ma co marzyć o obronie tytułu. Swoją drogą, to Sajfutdinow nieźle się wkopał. W krótkim czasie dwóch najlepszych tunerów zamknęło przed nim drzwi. Jeśli współpraca z Johnsem nie wypali, to może być naprawdę nieciekawie. W odwodzie zostanie bowiem już tylko Flemming Graversen i ci mniej znani mechanicy. Zagar na silnikach Johnsa wypada słabo À propos Johnsa, to w tej chwili nie ma on wysokich notowań. Jego klienci, czyli Matej Zagar czy Jonas Jeppesen jakiś oszołamiających wyników nie robią. W przypadku Jeppesena to nie jest może powód do zmartwień, ale u Zagara już tak. Zresztą w tym roku są też komplikacje związane z serwisami silników. Po brexicie jest problem w przesyłkami. Może się zdarzyć, że silniki nie zdążą wrócić od tunera do zawodnika przed ważnym meczem. Cała ta sytuacja z Sajfutdinowem może się też przełożyć na jego przyszłość. Kluby mogą być średnio zainteresowane zawodnikiem, który nie ma dostępu do najlepszego sprzętu. A ile znaczy silnik, pokazał mecz w Lublinie. Zresztą Sajfutdinow chyba też to czuje, bo w trakcie meczowego wywiadu w telewizji, gdy padło pytanie o Holloway’a, wyraźnie się poirytował. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź