Choć aktualny mistrz świata w stolicy Czech nie pojechał jakoś słabo, to jego problemem jest to, że Janowski zaprezentował się świetnie. Zmarzlik zaś w obu turniejach odpadał w półfinale, co skończyło się piętnastopunktową stratą w finalnym rozrachunku. Brzmi to groźnie, ale de facto to nie jest jakoś dużo. Dla żużlowca Moje Bermudy Stali Gorzów zdecydowanie większym zmartwieniem może być to, gdzie wkrótce rozegrane zostaną kolejne rundy zmagań o miano najlepszego żużlowca świata. To Wrocław (kapitanem miejscowej drużyny jest Janowski) oraz Malilla (w której barwach też startuje). Odrobić choćby część start zwłaszcza podczas turniejów we Wrocławiu może być naprawdę trudno. Gdyby po najbliższym weekendzie, Zmarzlik wracał z jeszcze większą stratą do Janowskiego, sytuacja zrobi się już trudna. Wiele wskazuje na to, że po raz pierwszy w historii, wrocławianin jest na tyle mocny i regularny, by bić się o medale i utrzymać dyspozycję nie tylko przez pierwsze dwa turnieje. On sam ma z kolei świadomość, że terminarz nie mógł ułożyć się dla niego lepiej. Po świetnym początku w Pradze, teraz ma zawody w domu, gdzie wymarzonym scenariuszem byłoby minimum jedno zwycięstwo. Jeśli pokpiłby taką szansę, to chyba lepszej już nigdy mieć nie będzie. Lublin punktem zwrotnym? Pomiędzy dwiema domowymi arenami Janowskiego, mamy z kolei debiutujące w cyklu GP zawody w Lublinie. Tam nie za bardzo idzie obecnemu wicemistrzowi Polski, a Zmarzlik zazwyczaj notuje na torze Motoru kapitalne rezultaty. Śmiało można powiedzieć, że w przypadku poniesienia kolejnych strat we Wrocławiu, Lublin będzie miejscem, w którym Zmarzlik obowiązkowo będzie musiał mocno nadgonić. Cykl tylko w teorii jest długi, a często jest tak, że zwyczajnie brakuje już czasu, by zniwelować przewagę rywala. Zapewne obaj Polacy doskonale o tym wiedzą. Po turnieju w Malilli (będą tam tylko jedne zawody), zostaną jeszcze rundy w Togliatti, Vojens oraz Toruniu. Żaden z tych torów raczej nie da handicapu Janowskiemu lub Zmarzlikowi. Może się jednak okazać, że kluczowe momenty rywalizacji o złoto czekają nas właśnie w najbliższych tygodniach. Nie zapominajmy także, że walką o tytuł nie są zainteresowani tylko Polacy. W mistrzostwo celują również Artiom Łaguta, Tai Woffinden czy Jason Doyle. Dwaj pierwsi we Wrocławiu mogą również stanowić dla Zmarzlika wielkich rywali, bo są zawodnikami miejscowej Betard Sparty.