Jedni się cieszą, drudzy narzekają Pod koniec lutego całe środowisko żużlowe ogarnęła euforia na wieść o podpisaniu wielomilionowego kontraktu telewizyjnego z Canal Plus na pokazywanie PGE Ekstraligi w latach 2022-2025. Nowa umowa to rocznie 6 dodatkowych milionów na konto każdego klubu. Prezesi nie mogą wydawać ich jednak wedle własnego uznania. Jednym z celów władz rozgrywek jest powołanie do życia drużyny rezerw występującej w drugiej lidze. Wszystko ma oczywiście na celu szkolenie młodzieży. Długofalowe plany organizatorów najlepszej ligi świata w środowisku spotkały się z względnym zadowoleniem. Pomysł popierają również kibice, którzy uważają, że to milowy krok do przodu dla polskiego żużla. Ich zdania nie podziela jednak Piotr Paluch. Trener juniorów Moje Bermudy Stali wygłosił absurdalną dla wielu opinię, że miliony z telewizji nie wystarczą na utrzymanie drużyny rezerw w drugiej lidze. Szkoleniowiec argumentował swoje słowa inwestycjami w sprzęt, dojazdami oraz stawkami za punkt. Słowa 50-latka mocno odbiegają jednak od rzeczywistości. Już teraz taka Fogo Unia Leszno przeznacza mniej więcej pół miliona na swój drugi zespół, który startuje pod egidą Metalika Recykling Kolejarza Rawicz. Co więcej, Abramczyk Polonia Bydgoszcz w sezonie 2019, kiedy awansowała do pierwszej ligi posiadała budżet w granicach 1,5 - 1,7 miliona złotych. Jak widać drużyna z 6 milionami na koncie mogłaby spokojnie rywalizować nawet na zapleczu PGE Ekstraligi, a już na pewno dominować w najniższej klasie rozgrywkowej. Dosadny komentarz eksperta - To jest kwestia kompletnej niewiedzy. Nie trzeba być jakimś wirtuozem, żeby nie wiedzieć tego, że kontekst jest stricte szkoleniowy. Czasem warto pomyśleć zanim coś się powie. Nie pierwszy i nie ostatni raz spotykamy się z takimi wypowiedziami ze strony pana Palucha. Dziwię się, ponieważ pan Piotr prowadził drużynę w PGE Ekstralidze i partycypuje w projekcie PSŻ-u Poznań. Powinien mieć więc jakąkolwiek fundamentalną wiedzę. Widocznie te tematy jego specjalnie nie interesują - mówi w rozmowie z Interią Jacek Frątczak, były menedżer klubów z Zielonej Góry i Torunia. Nasz ekspert zwraca uwagę na jeszcze jedną bardzo ważną kwestię. - Niech mi pan Piotr pokaże juniorów stawiających pierwsze kroki na żużlu, którzy dysponują trzema motocyklami i bogatym zapleczem. Pamiętajmy również, że wielu z nich będzie jeździło w PGE Ekstralidze, więc dostaną pieniądze na przygotowanie. Wówczas, jeśli nie zmieszczą się do składu, to w drugiej lidze również będą korzystać z tego samego sprzętu, na który zostały wydane pieniądze z innej puli, chociażby z dotacji z miasta. Piotr Paluch swoimi słowami niewątpliwie zszokował niemal całe środowisko. Nasz rozmówca nie był jednak tym wszystkim specjalnie zaskoczony. - Zawsze fajnie się potem mówi, że wyciągnięto słowa z kontekstu, a była inna interpretacja. Ciężko interpretować słowa i zdania, które zostały wprost wypowiedziane, aniżeli dokładnie tak jak je wszyscy zrozumieli z Ekstraligą i jej prezesem na czele. Czasami jak się czegoś nie wie albo nie potrafi policzyć, to lepiej przemilczeć pewne sprawy, niż mówić tego typu rzeczy, które są kompletnie oderwane od rzeczywistości. W całej historii relacji zielonogórsko-gorzowskich spotykałem się z różnymi wypowiedziami pana Piotra Palucha i jakoś specjalnie mnie to nie dziwi - kończy Jacek Frątczak. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź