Australijczyk był w ubiegłym sezonie niekwestionowanym liderem Orła Łódź i jedną z największych gwiazd eWinner 1. Ligi. Wykręcił trzecia średnią ustępując tylko Jackowi Holderowi i Wiktorowi Kułakowowi. Dobra jazda na zapleczu PGE Ekstraligi zaowocowała wieloma ofertami. Rozmowy w imieniu zawodnika prowadził jego nowy menedżer – Marcin Gortat. Były koszykarz NBA długo szukał mu klubu w najlepszej lidze świata. W pewnym momencie mówiło się o poważnym zainteresowaniu Falubazu Zielona Góry, w barwach którego Tungate zadebiutował w końcówce sezonu 2020 na zasadach gościa. Tam jednak temat upadł. Tajemnicą poliszynela jest, iż rozbiło się o gwarancje startowe. Zawodnikowi nie uśmiechała się walka o skład. Aby nie obudzić się z ręką w nocniku żużlowiec z Antypodów wrócił do pertraktacji z drużynami eWinner 1. Ligi. Tam jednak nie mógł liczyć na podobne stawki, które proponowano mu szczebel wyżej. Ostatecznie wyścig po Tungate'a wygrała Unia Tarnów, a on sam ma otrzymać 150 tys. za sam podpis i 2500 tys. za punkt. Żużlowiec wrócił też z podkulonym ogonem do Orła, z którym zdążył się już pożegnać, a gdzie występował nieprzerwanie od sześciu lat. Słynący z twardych zasad i ciętego języka prezes Witold Skrzydlewski pokazał mu jednak drzwi, bo nie spodobała mu się forma rozstania z dotąd wiernym Tungatem. Co ciekawe 30-latek nie był wcale pierwszym wyborem dla działaczy trzykrotnego drużynowego mistrza Polski. Kilka tygodni temu sondowano m.in. sprowadzenie Vaclava Milika, czy Michaela Jepsena Jensena oraz rozważano przedłużenie umowy z Peterem Ljungiem. Później Szwed był już tylko kołem kołem zapasowym na wypadek fiaska rozmów z Tungatem. Kiedy byłego już kapitana Jaskółek ogłoszono w czwartek nowym zawodnikiem Wilków Krosno, klocki zaczęły układać się w przejrzystą całość. Stało się jasne, że w Tarnowie będzie Tungate. Unia jest już blisko zamknięcia składu na sezon 2021. Po prolongowaniu umów z Kimem Nilssonem i Arturem Mroczką zrobiła się nawet nadwyżka w zespole. Kadra będzie szersza niż w minionych latach, co ma swoje plusy i minusy. Raz, że klub będzie odpowiednio zabezpieczony na wypadek kontuzji, ale z drugiej strony szykują się igrzyska na treningach. Na razie jednak to wymieniona dwójka jest przewidywana do roli zawodników oczekujących. Włodarze w pocie czoła szukają jeszcze odpowiedniego kandydata na załatanie dziury po Michale Gruchalskim, który był namaszczany do zajęcia miejsca dla zawodnika U24, a jednak zdecydował się na opuszczenie Tarnowa. Sęk w tym, że alternatyw na rynku zaczyna brakować. Na tapecie był Ukrainiec Marko Lewiszyn, odkurzono numer do Daniela Kaczmarka, a do zamknięcia okienka transferowego powinna nadejść jeszcze informacja o długoterminowym kontrakcie zdolnego Szweda Alexandra Woentina. Tarnowski klub ma już zatem dwie nominalne petardy w postaci obcokrajowców – Tungate'a i Nielsa Kristiana Iversena. Krajowy trzon stanowić będą Paweł Miesiąca i Ernest Koza. Parę młodzieżowców po odejściu do Motoru Lublin Mateusza Cierniaka stworzą Przemysław Konieczny i Dawid Rempała.