Kluby przed chwilą podpisały milionowe kontrakty, a za chwilę będą zmuszone je ciąć, bo jeden z filarów finansowania żużlowych klubów zostanie mocno naruszony. Chodzi o samorządową kasę. Dotąd żużlowe spółki na niej spały, w wielu przypadkach kwoty z dotacji czy środków na promocję przekraczały 30 procent. Teraz już tak nie będzie. Motor Lublin właśnie usłyszał od prezydenta, że za rok dostanie 2,5 miliona, choć w tym roku miał 4. Fogo Unia Leszno za rok może liczyć na około miliona, choć w najlepszych latach dostawała 2,5 miliona. Eltrox Włókniarz Częstochowa dostanie około 1,5 miliona złotych. Tam dotacja topnieje z roku na rok, a Włókniarz musi płacić do kasy miasta za utrzymanie stadionu, więc już na starcie musi obciąć dotację o około pół miliona. - Już dwa lata temu mówiłem, że decyzje polityczne, a z takimi mamy do czynienia także na szczeblu samorządowym, wywrócą nam żużel - mówi Jacek Frątczak, żużlowy menedżer i ekspert. - Kluby już dawno miały zdywersyfikować budżety. Ekstraliga Żużlowa powinna była wprowadzić ograniczenia i budżetowy próg dla miejskiej kasy. Kluby, u których samorządowe pieniądze stanowią więcej niż 20 procent, powinny być istotnie prześwietlane. Teraz jest tak, że każda decyzja o obcięciu dotacji może położyć klub - uważa Frątczak. Docierają do nas informacje, że działacze klubów żużlowych już teraz drapią się po głowie i zastanawiają się, co zrobić z podpisanymi kontraktami wobec informacji o mniejszych dotacjach samorządowych. Spokój powinna mieć Moje Bermudy Stal Gorzów, która w tym roku dostała 2,5 miliona złotych i za rok ma otrzymać tyle samo. Spać spokojnie może chyba tylko MrGarden GKM Grudziądz, który za rok zostanie dokapitalizowany kwotą 2 milionów. Miasto jest udziałowcem żużlowej spółki. Jednak już inna spółka, gdzie miasto jest akcjonariuszem, może mieć kłopoty. Chodzi o RM Solar Falubaz. Miasto Zielona Góra jest zadłużone. Do końca roku dług ma wynieść 230 milionów. Jak informuje GazetaLubuska.pl, wychodzi po 2 tysiące na jednego mieszkańca. Prezydent Janusz Kubicki tłumaczył się niedawno z zadłużenia. Na szczęście Zielona Góra nie doszła jeszcze do ściany. Miasto nie może się zadłużyć na więcej niż 60 procent dochodów. Mówi się, że Falubaz dostaje z miejskiej kasy około 3 milionów.