Motor Lublin, eWinner Apator Toruń i Eltrox Włókniarz Częstochowa - z tymi klubami rozmawia przede wszystkim Drabik, któremu 30 października zakończy się roczne odsunięcie od sportu za przyjęcie poza szpitalem witaminowej wlewki o objętości pięć razy większej niż dopuszczalna norma. Specyficzne rozmowy "Rozmawia" to trochę nawet za duże słowo, bo żużlowiec głównie porozumiewa się w zainteresowanymi klubami za pomocą sms-ów. Ostatnio poinformował, że zawiesza rozmowy kontraktowe do momentu wznowienia treningów na torze. Te będzie mógł rozpocząć już we wtorek, na dwa miesiące przed zakończeniem kary. Częstochowianie liczą, że pierwsze zajęcia odjedzie właśnie na ich obiekcie. Długo wydawało się, że Włókniarz nie ma szans w batalii o Drabika, ze względu na jego trudne relacje z ojcem Sławomirem, który w klubie spod Jasnej Góry zajmuje się szkoleniem młodzieży, a wcześniej zajmował się trenowaniem syna. To on nauczył go żużla i doprowadził do pierwszego tytułu IMŚJ. Potem jednak ich drogi się rozeszły i w ogóle ze sobą nie rozmawiają. Z klubu płyną jednak zapewniania, że mają pomysł jak ten problem rozwiązać. Zawsze o nim marzyli Drabik to od lat wymarzony transfer prezesa Michała Świącika. To na nim, a nie przymierzanym do Włókniarza przez niektórych kibiców, Patryku Dudku, się koncentruje. Gdy tylko częstochowski klub z powrotem pojawił się w PGE Ekstralidze prezes zapewniał, że zrobi wszystko, aby wychowanek Włókniarza powrócił kiedyś na stare śmieci. Gdyby dokonał tego teraz, gdy o Drabika biją się najbogatsi, mógłby odtrąbić sukces i odzyskać nadwątlone zaufanie fanów, którzy są mocno rozczarowani faktem, że drugi rok z rzędu nie zobaczą swej drużyny w play-off. Drabik idealnie też pasowałby do składu Włókniarza pod względem sportowym. Klub od dawna ma ważne umowy z dwójką zawodników zagranicznych: Leonem Madsenem i Fredrikiem Lindgrenem, a ostatnio ogłosił przedłużenie współpracy z Kacperem Woryną i Bartoszem Smektałą, który podobnie jak Drabik w przyszłym roku będzie mógł być wystawiany zarówno na pozycji krajowego seniora, jak i żużlowca do lat 24. Ponadto prezes Michał Świącik jest też już na finiszu rozmów kontraktowych z liderem formacji młodzieżowej - Jakubem Miśkowiakiem. Duńskie zabezpieczenie Być może w klubie pozostanie też 23-letni Jonas Jeppesen. Duńczyk w sezonie 2021 nie zachwycał tak, jak oczekiwaliby kibice i działacze, ale szczególnie w dwóch spotkaniach wyjazdowych (w Toruniu i Grudziądzu) pokazał, że drzemie w nim duży potencjał. Wcześniej plany w Częstochowie były nieco inne. Sondowano możliwość zamiany rozczarowującego lidera - Fredrika Lindgrena, na kogoś z duetu Emil Sajfutdinow-Jason Doyle. Ten pierwszy jest już jednak praktycznie dogadany z Toruniem, a żądania finansowe Australijczyka dotyczące podwyżki, zgodzili się spełnić działacze Fogo Unii Leszno. Pod Jasną Górą interesowano się też jeszcze Luke’m Beckerem, który mógłby wskoczyć na pozycję U24, ale obecnie wyżej stoją akcje Jeppesena. W klubie są przekonani, że po rocznym zebraniu doświadczeń w elicie, kolejny sezon powinien być dla niego łatwiejszy. Wiele wskazuje na to, że Duńczyk może zostać nawet, jeśli klubowi uda się wygrać batalię o podpis Drabika. Pod Jasną Górą mają bowiem świadomość, że ze względu na delikatną konstrukcję psychiczną młodego Polaka, jego transfer obarczony jest dużą dozą ryzyka. Może się zdarzyć, że wydadzą na niego blisko milion złotych za sam podpis pod kontraktem, a jemu po dwóch meczach znudzi się jeździć. Dlatego chcą się zabezpieczyć zawodnikiem rezerwowym w postaci Jeppesena.