Tomasz Orwat zniknął ostatnio z zasięgu wzroku większości kibiców czarnego sportu. Po osiągnięciu wieku seniora opuścił macierzystą Polonię Bydgoszcz i związał się kontraktem z drugoligowym Kolejarzem Opolem, ale ani razu nie przywdział barw nowego zespołu w spotkaniu ligowym. Nie oznacza to jednak, iż przez cały rok nie jeździł na motocyklu! Brał udział w wielu zagranicznych turniejach. Startował w Niemczech, Czechach, Węgrzech i Ukrainie. Tomasz Orwat nauczył się pokory - Wszystkie te zagraniczne wyjazdy były dla mnie szkołą życia i solidną lekcją pokory - wyznaje naszemu portalowi zawodnik. - Na wielu z nich, w szczególności na Ukrainie, byłem zupełnie sam. Ze względu na pandemiczne obostrzenia nie mogłem zabrać ze sobą żadnego mechanika. To niesamowicie utrudniało sytuację, szczególnie gdy zawody były przekładane o kilka dni, kalendarz się spiętrzał i trzeba było samotnie prowadzić busa przez kilka tysięcy kilometrów - tłumaczy. - Mimo to, te wojaże są jedną z niewielu rzeczy, jakie będę miło wspominał z zeszłego roku - przyznaje. - Szkoda, że w Opolu wyszło jak wyszło, ale nie chcę tego rozpamiętywać. Skupiam się na tym, co przede mną - dodaje. Podczas ostatniego okienka transferowego Orwat podpisał kontrakt z wracającą na żużlową mapę kraju Polonią Piła. - Pojawiały się co prawda oferty z Ekstraligi U24, ale wolałem sprawdzić się w normalnych rozgrywkach, a Piła była dla mnie najlepszym możliwym wyborem. Mam bardzo blisko na stadion, a na tamtejszym torze zawsze czułem się bardzo dobrze - twierdzi. Zimą studiował i jeździł TIR-em 22-latek nie próżnuje podczas międzysezonowej przerwy. Przed kilkoma tygodniami wrócił zza zachodniej granicy, gdzie pracował jako kierowca TIR-a. - Cieszę się, że mogłem zobaczyć jak ciężka jest to praca. W przeciągu dwóch miesięcy spędziłem w domu tylko kilka weekendów. Wracałem do Polski, żeby brać udział w zjazdach na uczelni, bo studiuję na Politechnice Bydgoskiej - opowiada. Jak twierdzi, ten epizod był mu bardzo potrzebny. - Przede wszystkim odpocząłem psychicznie od żużla. Wraz z podjęciem tej pracy rozpocząłem jednak przygotowania do sezonu. W Niemczech nie było to łatwe, bo miałem sporo pracy w naprawdę różnych godzinach i nie zawsze miałem możliwość odbycia treningu, ale starałem się robić to jak najczęściej. Od świąt przygotowuję się już w normalnym, corocznym trybie. Trenuję na sali w Bydgoszczy z Łukaszem Rambalskim i póki co jestem bardzo zadowolony z efektów - cieszy się żużlowiec. Wychowanek bydgoskiego klubu snuje już plany dotyczące nadchodzących rozgrywek. - Moim podstawowym celem na przyszły sezon jest wywalczenie miejsca w składzie i zdobywanie jak największej liczby punktów w lidze - zapowiada. - Ponadto, mam nadzieję na ustabilizowanie swojej pozycji w żużlu. Chcę odnaleźć wewnętrzny spokój i jak najczęściej startować w zawodach. Nie zamierzam odpuszczać zagranicznych wyjazdów. W zeszłym roku złapałem sporo kontaktów na Ukrainie, Węgrzech czy w Czechach i planuję w pełni je wykorzystać, by jak najrzadziej rozstawać się z motocyklem. Jeśli w każdym tygodniu 2 razy wystąpię w zawodach i wezmę udział w treningu, to będę zadowolony - dodaje.