Dariusz Ostafiński, Interia: Chcemy, nie chcemy, znowu chcemy, ale potrzebujemy czasu do namysłu. Tak w wielkim skrócie wyglądają rozmowy rady nadzorczej Unii Tarnów z kandydatem na nowego prezesa Mariuszem Siekańcem, które mają być kontynuowane za tydzień, po meczu z Cellfast Wilkami w Krośnie. Moim zdaniem rada nadzorcza gra na zwłokę. Jeśli jakimś cudem Unia wygra z Wilkami, powiedzą Siekańcowi "dziękuję", w innym razie zrobią wszystko, by wcisnąć mu tonący okręt. Kamil Hynek, Interia: No i co da czekanie? Co to za różnica, czy klub się zwinie teraz, czy za dwa tygodnie. Przecież nikt tam nagle kasy nie wyczaruje, nie wyciągnie jej spod ziemi. W tej łajbie to już z każdej strony woda przecieka. Ostafiński: Polityka panie. Jak myślę o radzie nadzorczej Unii, to przychodzi mi do głowy taki wers starej piosenki "Chciałabym, a boję się". Myślę, że to stwierdzenie wszystko oddaje. Właśnie, stąd te wszystkie wymówki i gadanie o kasie, o tych 600 tysiącach za pakiet większościowy. Bo ktoś wcześniej dał, wyłożył. I co z tego? Teraz Unia nie przedstawia żadnej wartości. Ja to się w ogóle dziwię, że ktokolwiek chce to wziąć. Zasadniczo panowie z rady nadzorczej mają dwa wyjścia: pójść z Unią na dno i odejść w niesławie lub oddać klub w inne ręce i potem żyć zastanawiając się, czy i kiedy jakiś trup wypadnie z szafy. Hynek: Jeśli jednak przekażą klub i on pójdzie na dno, to i tak przyłożą do jego upadku rękę, więc to im kazałbym zgasić światło. Rada oddaje trupa i urządza sobie polowanie na jeleni. Inna sprawa, że opinie o panu Siekańcu słyszałem róże. Jak słyszę, że to inwestor z Rzeszowa, od razu staje mi przed oczami złotousty Ireneusz Nawrocki. Dlatego mam nadzieję, że kandydat na prezesa zostanie dogłębnie prześwietlony, zostaną przedstawione deklaracje sponsorów, którzy wesprą klub, gdy wejdą do niego nowi ludzie. Dla mnie to podstawa. Pewnie, że wizerunkowo leży on na łopatkach i dogorywa, ale na tyle chyba tych ludzi stać. Lepiej zrobić dobry reaserch niż wydawać kolejne oświadczenie. Szkoda papieru, w klubie bieda aż piszczy, a ryza droga. Ostafiński: Jeśli są jakieś wątpliwości co do osoby pana Siekańca, to przecież można mu oddać klub na okres próbny. Zobowiązać go do wykonania pewnych zadań i rozliczyć. Wiem, skąd twoje wątpliwości. Trochę się pewnie naczytałeś, że nowy inwestor nie ma wielkich pieniędzy. Może i nie ma. A czy prezes Łukasz Sady ma swoją kasę, którą mógłby zainwestować? Pan Siekaniec nie musi mieć swoich, ale jeśli stoją za nim sponsorzy, którzy wyłożą milion, żeby załatać dziury, to już jest coś. Unia potrzebuje teraz prezesa, który jest w stanie zebrać dużą kasę. Gdyby prezes Sady był w stanie to zrobić, to nie miałbym nic przeciwko. Z jakichś względów nie może. I jeszcze jedno, Nawrocki nie był inwestorem z Rzeszowa, więc skojarzenia masz kiepskie. Hynek: Chodzi mi to, że Nawrocki puścił z torbami rzeszowski klub, a Siekaniec jest z Rzeszowa i połączyłem klocki. To nie jest tylko czytanie, trochę też podzwoniłem. Tych opinii negatywnych jest nawet więcej, ale może ktoś się na niego uwziął i zależy mu na tym, żeby Siekaniec nie brał tarnowskiego klubu. Ja człowieka nie znam, ale życzyłbym sobie, żeby wyłożył od razu kawę na ławę i pokazał palcem tych poważnych graczy, których przynosi ze sobą w teczce. No i to źle, że nie łapie wszystkiego jak pelikan, tylko mam wątpliwości? Pamiętaj, że ty też na początku uwierzyłeś w bajki pana Irka. Chcę uniknąć powtórki z rozrywki. Ostafiński: Sprytnie wypomniałeś mi Nawrockiego. Przyznaję, że nie znałem i dałem się nabrać. Szybko jednak wyciągnąłem wnioski. Tu sprawa wygląda tak, że z jednej strony mamy pana Sadego i radę, która za nim stoi. Mniej więcej wiemy, czego się po tej ekipie spodziewać, bo od lat to przerabiamy. Z drugiej mamy pana Siekańca i ludzi, którzy za nim stoją. Mało o nich wiemy, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Pamiętaj jednak, że w środku nie ma złota, lecz klub w agonii. Legendarny, zasłużony, ale bez kasy. Siekaniec na ten moment wiele ryzykuje. Utrzymanie prawie niemożliwe, przed nową ekipą dwa, trzy lata trudnej pracy, żeby wyjść na prostą. Zatem prześwietlajmy, ale pamiętajmy, że czasu mało, a innych chętnych nie ma. Chyba że wolisz obecną radę, bo tak popłynąłeś z nurtem zasiewania wątpliwości, że nie bardzo wiem, o co ci chodzi. Kilka dni temu byłeś entuzjastą, teraz jesteś sceptykiem. Hynek: Każda zmiana nudzi szereg wątpliwości. Mówię tylko, że trzeba ostrożnie podchodzić do niektórych tematów. To nie tak, że nie chcę zmian. Sam wiesz, ile razy dostałem po czterech literach i jeszcze pewnie drugie tyle oberwę, żeby kibice w Tarnowie zdjęli klapki z oczów. Zawsze byłem tym złym. Ostafiński: A teraz jesteś, jak antyszczepionkowiec, który mówi: "nie zaszczepię się", choć innej alternatywy nie ma. Z Siekańcem jest tak samo. Kupujesz go, albo zostajesz z tym co jest. Hynek: Kiedyś mówiono, że robię do własnego gniazda, a teraz Ci sami ludzie ładują w radę nadzorczą i prezesa Sadego jak w bęben. Gdzie tu sens, gdzie logika? Inna sprawa, że alternatywy nie ma i gdybym mój głos się liczył, czy zostajemy przy dotychczasowym układzie, czy ryzykujemy, to idę w zmianę. Gorzej już być nie może. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź