Dariusz Ostafiński, Interia: Gdyby nie taśma Nickiego Pedersena, to kto wie, jakby się to skończyło. GKM ostatecznie zdobył w meczu z Motorem punkt. Według mnie równie cenny jak te dwa zdobyte ze Spartą Wrocław. GKM sobotnim remisem postawił pod ścianą Falubaz, a może i też Włókniarza. Wszystko zależy od tego, jak częstochowianie wypadną w Toruniu. Wczoraj wybrali się na integracyjnego pstrąga w Złotym Potoku. Oglądałem zdjęcia. Prezes Michał Świącik ściskał Leona Madsena, wszyscy uśmiechnięci, na pozór zresetowani. Jak myślisz? Kamil Hynek, Interia: Też oglądałem te fotki. Prezes zabrał drużynę na lody. Jednak w Toruniu już tak miło nie będzie. Włókniarz jest na musiku. A GKM był strasznie w sobotę napakowany i zmobilizowany. Z Motorem pechowo zremisowali. Wydaje mi się, że gdyby jutro częstochowianie mieli jechać w Grudziądzu, dostaliby bęcki. Ostafiński: Na pierwsze starcie Włókniarza z GKM-em jeszcze sobie trochę poczekamy. Najpierw Włókniarz jedzie do Torunia, a potem do Gorzowa. Z tych dwóch spotkań, jeśli nie zdarzy się cud, wyjdzie na zero i wtedy domowy mecz z Grudziądzem w 7. kolejce będzie dla Włókniarza grą o wszystko. A jeśli GKM spłata po drodze figla i urwie coś u siebie Unii Leszno, to już będzie całkowity odjazd. Wtedy już na pewno będziemy musieli zweryfikować wszystko to, co powiedzieliśmy sobie przed sezonem. Jak patrzę na terminarz, to do 10. kolejki powinniśmy już wiedzieć prawie wszystko. Do tego czasu kluczowe mecze rozegra nie tylko Włókniarz, ale i też Falubaz. GKM ma nad nimi tę przewagę, że w meczu z Motorem pokazał, że się odrodził. To był waleczny GKM z mocnymi punktami. Hynek: Nikt nie stawiał złamanego grosza na GKM w starciu z Motorem więc sobotni remis jest dla nich wartością dodaną. Z odrodzeniem chyba bym jednak nie szarżował. Inna sprawa, że ciężko będzie gdzieś wkomponować Kasprzaka. Nie rozumiem, dlaczego Lachbaum tak szybko został schowany do zamrażarki. No ale okej, wynikiem się obronili. Janusz Ślączka ma czyste papcie. A co do Włókniarza, nie martw się o niego. Postawiłbym dużą kasę, że i tak nie spadną. Nawet jak przez moment zrobi się tam ciepło. Ostafiński: Nie spadną, bo jest Falubaz? A może coś innego masz na myśli? Hynek: Falubaz nic a nic mnie nie przekonuje. Gdyby nie Dudek można by tam już zgasić światło. Dziury mieli łatać Zagar, Fricke i Protasiewicz, a sami są do zacerowania. Od razu przychodzi mi do głowy twoje ulubione angielskie powiedzenie: this is speedway. Ostafiński: Lepsze to niż te twoje arktyczne skojarzenia. W naszej krótkiej rozmowie już wspomniałeś o zamrażarce i lodach. A co powiesz o sytuacji Unii Tarnów? Mrożąca krew w żyłach? Hynek: Kiedyś po porażce Polaków z Ekwadorem na Mundialu była taka okładka w gazecie Fakt: wstyd, hańba, żenada, nie wracajcie do domu. I nie mam nic więcej do dodania. Ostafiński: Też odnoszę wrażenie, że los Unii po sześciu porażkach jest przesądzony. Dla mnie jest to efekt złego zarządzania tym klubem od wielu lat. To musiało się źle skończyć. Obawiam się jednak, że Unia, aby się odrodzić, musi upaść na samo dno. Wtedy wróci do domu. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sp</a><a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">rawdź</a>