Prezesi zacierają ręce z powodu nowego, telewizyjnego kontraktu z Canal Plus. Nawet jeśli PGE Ekstraliga wprowadzi jakieś zasady, co do wydatkowania pieniędzy, to nie zmienia to faktu, że od przyszłego sezonu każdy klub będzie dostawał przelew na blisko 6 milionów złotych rocznie (i tak przez 4 lata). Dotąd tyle wynosiły roczne budżety najsłabszych drużyn najlepszej ligi świata. Żużlowcy też chcą zarobić na nowym kontrakcie z telewizją Problem w tym, że żużlowcy też chcą zarobić na nowym kontrakcie. Boleśnie przekonują się o tym prezesi szukający wzmocnień. O Patryku Dudku, który zaczyna negocjacje od 2 milionów złotych za podpis, już pisaliśmy. Teraz dowiadujemy się, że najlepszy ligowy junior Jakub Miśkowiak za sam podpis życzy sobie 800 tysięcy złotych. W poprzednich latach tyle płaciło się za cały roczny kontrakt dobrego młodzieżowca. MIśkowiak w tym roku jeździ dla Eltrox Włókniarza. Miał podpisać umowę na 600 tysięcy złotych za podpis i 6 tysięcy za punkt. Przychód teamu Miśkowiaka w tym roku już wynosi prawie 1,2 miliona złotych. Zawodnik zdobył 95 punktów z bonusami. Gdyby policzyć jego wpływy na bazie nowej oferty, to wyszłoby 1,6 miliona, bo za rok zawodnik chciałby mieć nie tylko wyższą kwotę za podpis, ale i za punkt. Żądana stawka, to 8 tysięcy. Czołowe kluby PGE Ekstraligi sondują Miśkowiaka Miśkowiaka już sondowały Betard Sparta Wrocław, Moje Bermudy Stal Gorzów czy eWinner Apator Toruń. Oczywiście Eltrox Włókniarz też bardzo chce go zatrzymać. Przy takim zainteresowaniu żużlowiec jak nic wynegocjuje podwyżkę. A jeśli tak się stanie, to za chwilę okaże się, że czołowi juniorzy dostają kontrakty na poziomie, który dotąd był zarezerwowany wyłącznie dla gwiazd. Przed pandemią działacze wydawali średnio 1,7 miliona złotych na prowadzącego parę. Przy 800 tysiącach za podpis i 8 tysiącach za punkt Miskowiak powinien spokojnie osiągnąć ten pułap. Oczywiście należy pamiętać, że żużlowcy mają olbrzymie wydatki. Janusz Kołodziej przyznał kiedyś, że roczny koszt utrzymania firmy wynosi w jego przypadku milion złotych. Jarosław Hampel rok temu, gdy cięto koszty w związku z koronawirusem, przyznał, że przy umowie na poziomie 600 tysięcy złotych on właściwie nie będzie miał żadnego dochodu. Koszty uprawiania żużla stale rosną, co nie zmienia faktu, że taki Miśkowiak przy kontrakcie na 1,7 miliona złotych miałby szansę zarobić okrągłą bańkę. Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji! Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji!