- Rodzina dwa plus dwa równa się 540 złotych. Żeby przypadkiem ceny nie odbiły się wam czkawką - komentuje kibic Paweł, a takich głosów jest więcej. Kibice piszą, że ceny biletów to żart - Skąd te ceny? To jakiś totalny absurd. Za taki standard. Wolę telewizję - dodaje kolejny zbulwersowany sympatyk żużla. - Ale polecieliście z cenami. To jakiś żart - czytamy w następnym wpisie pod postem informującym o sprzedaży biletów na Grand Prix. Ktoś nawet wrzucił posta z cennikiem z finału IMP w Lesznie, gdzie normalne bilety można było kupić za 30 złotych. Oczywiście IMP, to nie Grand Prix, ale cena faktycznie jest rozsądna, jak na tej rangi imprezę. Na PGE Narodowym było taniej Fani żużla porównują też jednak ceny z Lublina do tych z rund Grand Prix w Warszawie, gdzie na święto żużla na PGE Narodowym można było iść za 80 złotych. Zresztą tegoroczne rundy GP w innych miastach też nie są tak drogie, jak ta w Lublinie (150 zł najtańsza normalna wejściówka). Najtańsze wejściówki na Wrocław kosztują 99 złotych, na Toruń 130 złotych. W Lublinie konkurencyjna jest dwudniowa wejściówka, bo wtedy wychodzi po 125 złotych za jedną rundę, czyli o 5 złotych taniej niż w Toruniu. A jednak na Motoarenie ranga imprezy będzie większa, bo tam będą rozdawane medale. Poza tym standard obiektu jest zdecydowanie wyższy niż tego w Lublinie, gdzie na dokładkę będzie obowiązywała zasada, kto pierwszy ten lepszy. Nie ma bowiem miejsc numerowanych, więc jeśli ktoś będzie chciał zobaczyć imprezę ze swojego ulubionego miejsca, to będzie musiał przyjść kilka godzin wcześniej. Dodajmy, że kibice, którzy będą chcieli zobaczyć wszystkie sześć rund w Polsce, przy dużym szczęściu, zapłacą za to 710 złotych. Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji!