Kapitan Moje Bermudy Stali nie tylko przekazał światu jak będzie nazywał się jego potomek, ale także podziękował swojej partnerce, Sandrze Grochowskiej oraz innym swoim bliskim. - Sandra byłaś bardzo dzielna. Dziękuję. Myślę, że po tym, co dziś zobaczyłem, wszystkie mamy, jesteście dla mnie mistrzyniami świata!! Dziś po raz trzeci poczułem coś wyjątkowego. Dziękuje całej załodze która była dziś przy nas - napisał 25-latek. Kibice czarnego sportu dowiedzieli się, że Bartosz Zmarzlik będzie ojcem bezpośrednio po finale wrześniowego turnieju Grand Prix w Pradze, kiedy to - po akcji, która już dziś uznawana jest przez niektórych za legendarną - wyprzedził Taia Woffindena i jasno dał wszystkim do zrozumienia, że nie zamierza nikomu oddawać zdobytego rok wcześniej tytułu indywidualnego mistrza świata. Polacy mieli więc aż dwa powody do radości. Zawodnik Moje Bermudy Stali nie chciał co prawda zdradzić płci dziecka, jednak żartobliwie zaznaczył przed telewizyjnymi kamerami, iż "tata już szykuje motorek". Ma dom, drzewo i syna, ale wciąż jeszcze wiele do zrobienia - Dom zbudowałem, drzewo zasadziłem, a syn w drodze, czyli też będzie. Niby wszystko według planu, ale ja mam jeszcze wiele do zrobienia - mówił Zmarzlik Interii na chwilę przed Bożym Narodzeniem. - Mam zamiar być najlepszym ojcem na świecie. Chcę robić wszystko tak, żeby mój syn też był dobrym człowiekiem. Chcę mu dać takie prawdziwe ojcostwo, żeby po latach mógł powiedzieć, że byłem przy nim, kiedy mnie potrzebował, że mógł na mnie liczyć - wyjawił dwukrotny indywidualny mistrz świata. Życie żużlowca wiąże się z wieloma podróżami i niemal połową roku spędzoną "na walizkach". Kapitan Moje Bermudy Stali jest jednak pewny, że podoła trudom ojcostwa. - Już się nauczyłem, że przy dobrej organizacji pracy to wszystko można ogarnąć i nie będzie problemu. Damy sobie z Sandrą radę - zakomunikował w wywiadzie z Dariuszem Ostafińskim. Nie będzie słabszej formy! Po środowisku żużlowym od lat krąży teoria, jakoby każdy zawodnik po narodzinach pierwszego dziecka miał nieco osłabić formę. Jej zwolennicy uważają, że z chwilą powiększenia rodziny z tyłu głowy zawodnika pojawia się dużo większa odpowiedzialność, która powoduje wątpliwości podczas podejmowania ryzykownych decyzji na torze. Taki dojrzalszy już zawodnik nie pojedzie więc tak widowiskowo jak przed laty. Bartosz Zmarzlik nie zgadza się z taką tezą. - To fajnie, że będę miał do kogo wracać, choć ja zawsze miałem do kogo. Nasza rodzina zawsze trzymała się razem, więc teraz jest Sandra, będzie synek, ale wcześniej to była mama, tata i brat. Dla mnie ta nowa sytuacja, to będzie taki dodatkowy power, tak na to patrzę. A teorie to dziennikarze tworzą. Jak komuś nie idzie, to rozbieracie go na małe kawałki i szukacie. Może rodzina mu przeszkadza, może coś innego - uspokajał fanów. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź