Poprzedni tydzień dla Mateusza Świdnickiego był bardzo wyczerpujący. Po dwóch zawodach młodzieżowych oraz dwóch turniejach cyklu Grand Prix, przyszedł czas na ligową potyczkę z eWinner Apatorem (58:32). - Mecz z torunianami to były moje piąte zawody w tym tygodniu, bo we wtorek i w środę miałem Zaplecze Kadry - przyznał junior w rozmowie z klubowymi mediami Eltrox Włókniarza. 20-letni żużlowiec w sobotę dwukrotnie wyjechał na tor jako rezerwowy w zawodach Grand Prix. - To zupełnie inna bajka, inny świat. Coś wspaniałego, że mogłem tam być. Spełniłem kolejne ze swoich marzeń, czyli wyjechać na tor w cyklu. Nie był to udany debiut - dwa zera, w tym dwa upadki, ale na pewno zebrałem cenne doświadczenie. Będę pracował, żeby być coraz bliżej tego Grand Prix - dodał. Wydawało się, że Świdnicki w swoim pierwszym biegu zdobędzie premierowy punkt. Przewrócił się po ataku Jasona Doyle'a, lecz sędzia po chwili stwierdził, że nierówno poszła taśma i wyścig powtórzono w pełnej obsadzie. - Złości nie było, bo taki jest sport. Żużel jest sportem kontaktowym, takie sytuacje po prostu są wkalkulowane. Ponosimy ryzyko, robimy widowisko, żeby kibice byli zadowoleni. Oni lubią jazdę w kontakcie. Sytuacja torowa i tyle - ocenił zawodnik. Kolejne zawody Grand Prix zaplanowane są na 14 sierpnia w Malilli. W klasyfikacji prowadzi Bartosz Zmarzlik (101 punktów), a drugi jest Artiom Łaguta (100 punktów). Znajdujący się na trzecim miejscu Fredrik Lindgren uzbierał 80 "oczek".