Listę fartów Moje Bermudy Stali Gorzów otwiera kontuzja Nielsa Kristiana Iversena. Nikomu nie wypada źle życzyć, ale Stal miała szczęście, że Duńczyk wypadł z gry i można było stosować za niego zastępstwo zawodnika. Gdy tylko wrócił do jazdy, to gorzowianie zanotowali kompromitującą wpadkę w ROW-ie Rybnik (nikt inny z tym zespołem nie przegrał). Wtedy stało się jasne, że bez Iversena źle, ale z nim jeszcze gorzej. Kolejny fart to idealne trafienie z gościem z eWinner 1. Ligi. Jack Holder okazał się drugą lokomotywą zespołu obok mistrza świata Bartosza Zmarzlika. Stal chciała też Wiktora Kułakowa, ale ten nie był zainteresowany, więc wtedy już nie było wątpliwości, że trzeba brać młodego Holdera. Wystarczy prześledzić protokoły poszczególnych spotkań, by zrozumieć, ile Jack dał gorzowskiej drużynie. Oczywiście przepis pozwalał na wzięcie gościa, ale prezesi innych klubów oburzali się, że oni wydali miliony na kontrakty, a teraz ktoś niszczy ich układankę, zatrudniając zawodnika za grosze. Takie grosze to nie były, bo Holder zarobił w Stali około 650 tysięcy złotych. Szczęście Gorzowa polegało też naszym zdaniem na przerwaniu meczu z Włókniarzem z powodu pożaru rozdzielni. Przy stanie 32:28 dla Stali, ale Włókniarz się rozpędzał. Pamiętamy, jak prezesowi Stali Markowi Grzybowi zależało wówczas na zatwierdzeniu wyniku z toru. Tak mógł się zachowywać tylko człowiek, który czuł, że wtedy wygrana wymykała mu się z rąk, że drugi raz może się nie udać. Inna sprawa, że Stal ma szczęście, że nie została wtedy ukarana walkowerem. W myśl jednego z zapisów powinno się tak stać. To organizator ponosi pełną odpowiedzialność za to, co dzieje się w trakcie meczu. Stal nie tylko nie poniosła, ale i dostała drugą szansę. I to w momencie, gdy wyszła z dołka i zaczęła łapać wiatr w żagle. Na liście fartów można też spokojnie umieścić przerwany mecz w Grudziądzu. Przerwany przy stanie 32:28 dla GKM-u. W sytuacji, gdzie Anders Thomsen i Rafał Karczmarz byli porozbijani i nie nadawali się do jazdy. Gdyby tamto spotkanie było kontynuowane, to Stal mogła dostać niezłe lanie. A już na pewno nie byłoby jej tak łatwo o cennego bonusa w dwumeczu. Numer pięć na liście fartów to walkower w Częstochowie. A biorąc pod uwagę, to co napisał niedawno Przegląd Sportowy, można mówić o podwójnym szczęściu Stali. Okazuje się bowiem, że tuż przed zawodami kontuzji doznał Karczmarz i jego występ stał pod ogromnym znakiem zapytania. Jednak nawet z nim Stal musiałaby się mocno napocić, żeby wygrać. W zasadzie to Włókniarz był faworytem. Częstochowianie przegrali jednak na własne życzenie, bo kilka dni przed meczem zepsuli tor, otwierając Stali autostradę do play-off. Do listy szczęśliwych zdarzeń należy też chyba dopisać, że przez długi czas Anders Thomsen mógł korzystać z opon tureckiego Anlasa, które jak się później okazało, nie spełniały wymogów i korzystanie z nich zostało czasowo zawieszone. Oczywiście nie ma w tym żadnej winy Thomsena, ani Stali. Faktem jednak jest, że zawodnik miał z tego korzyść, klub zresztą też. Szczęście w sporcie trzeba mieć, więc niczego Stali nie wypominamy. W tym roku wszystkim jednak życzymy tyle szczęścia, ile miała Stal w sezonie 2020. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! ZAGŁOSUJ i wygraj 20 000 złotych - kliknij. Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!