11 marca prezes Moje Bermudy Stali Gorzów Marek Grzyb ogłosił na Facebooku start prac związanych w budową nowych lóż na stadionie. Chwilę później w mediach pojawiły się zdjęcia, na których widać, że ciężki sprzęt (koparko-ładowarka z młotem hydraulicznym) wyjechał na tor. Na fotografii nie widać też bandy. Najpewniej została ona zdemontowana. Regulamin stanowi, że każda ingerencja w tor musi być zgłoszona. Wjazd sprzętu podpada pod ten paragraf. Na reakcję GKSŻ nie trzeba było długo czekać. W komunikacie wysłanym 17 marca tuż po 11.00 licencja toru w Gorzowie została zawieszona. Co to oznacza? Ano tyle, że będzie potrzebna kolejna weryfikacja, za którą klub będzie musiał zapłacić kilka tysięcy. Do momentu weryfikacji drużyna nie będzie mogła na swoim torze trenować, ani rozgrywać sparingów. Gdyby więc pogoda poprawiła się na tyle, że Stal mogłaby przygotować tor do jazdy, to i tak z tego nie skorzysta. Nie wiadomo, jak długo Stal będzie bezdomna. W tej chwili klub realizuje pierwszy etap inwestycji związany z budową lóż, który w tym momencie jest prowadzony z poziomu toru. Dopiero po zakończeniu będzie można zrobić ponowną weryfikację. Istnieje poważne ryzyko, że Stal nie zdąży z pracami na pierwszy mecz domowy 11 kwietnia z Motorem Lublin. Kruszenie materiał i wywiezienie tego materiału trochę potrwa, a przecież to nie będzie koniec roboty. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź