Dotąd było tak, że prawa do Grand Prix można było kupić za milion złotych z haczykiem. Wszyscy się burzyli, że angielskie BSI kasuje tak duże pieniądze, a najwięcej liczy sobie za rundy w Polsce. Okazuje się, że Eurosport Events nie tylko nie zmniejszył stawek, ile podniósł je dwukrotnie. Polskie miasta słono zapłacą za Grand Prix Moje Bermudy Stal Gorzów właśnie finalizuje umowę na prawa do cyklu na trzy lub cztery lata. Od osób powiązanych z klubem słyszymy, że Stal ma zapłacić pół miliona euro za jeden rok, czyli blisko 2,3 miliona złotych. Tyle samo ma wynosić stawka dla innych polskich miast - Torunia i Warszawy, bo one też mają organizować za rok GP. Jeśli Stal i inne polskie miasta przeleją pół miliona euro na konto Eurosport Events, to wyjdzie na to, że największym wygranym 10-letniej umowy z nowym promotorem cyklu będzie FIM, który zarobił gigantyczne pieniądze. Polacy nadal będą płacili wielką kasę za prawa. Stal nie zarobi na kontrakt Zmarzlika Przy stawce pół miliona euro Stal, żeby zarobić na GP, będzie musiała ustalić wysokie ceny biletów i liczyć na to, ze trybuny się zapełnią. W innym razie klubowi ciężko będzie zarobić na nowy kontrakt Bartosza Zmarzlika, która ma opiewać na 4-4,5 miliona złotych. Chyba że miasto dołoży do umowy z Eurosport Events. Na pewno musiałoby zapłacić więcej niż w tym roku na promocję przez Memoriał Edwarda Jancarza. Dotacja na ten cel wyniosła pół miliona złotych. Za rok do GP miasto musiałoby dołożyć trzy razy tyle, żeby dla klubu miało to jakiś sens. Dodajmy, że w kalendarzu GP na 2022 nie ma na razie mowy o Wrocławiu. Wiadomo też, że nie będzie szybkiego rozszerzenia cyklu do 18 rund i jazdy w środę. Za rok nowy promotor ma zrobić maksymalnie 12 rund.