Niewiele jest krajów na świecie, które są w stanie wystawić żużlową reprezentację składającą się z pięciu wysokiej klasy zawodników. Polska nie ma z tym problemów, więc w latach 2005-2017 wygrywała DPŚ aż 8-krotnie. Wbrew pozorom jednak rywalizacja nie była nudna. Zepsuli mundial Żużlowy mundial wzbudzał emocje. Pojedynki Polaków z Duńczykami, Australijczykami czy Szwedami przyciągały na trybuny, a dramaturgii tych turniejów mogłyby pozazdrościć nawet najważniejsze mecze piłkarskich mistrzostw świata. FIM uznała jednak, że dla popularyzacji żużla lepsza będzie zmiana formuły rywalizacji, z 5-osobowych drużyn, na ściganie się w parach. To miało sprawić, że Słowacy, Czesi, Francuzi i inne mniej utytułowane nacje włączą się do walki o medale. Nic takiego nie nastąpiło. Na zmianie skorzystali tylko Rosjanie, którzy i tak dzięki całej rzeszy utalentowanych żużlowców, zaczęli się już liczyć w Pucharze Świata (brązowy medal w 2017). Wciąż bez złota Międzynarodowej Federacji Motocyklowej udało się osiągnąć jednak ukryty cel, czyli przerwać polską dominację. Od trzech lat biało-czerwoni przystępują do walki z nadzieją na złoto, a potem muszą się zadowolić medalami z mniej szlachetnych kruszców. W 2018 roku we Wrocławiu skończyło się ledwie brązem, a dwie kolejne edycje przyniosły srebrne medale. Dominatorami zaś stali się Rosjanie, którzy za sprawą Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa wygrali trzy razy z rzędu. W dwóch pierwszych turniejach wspierał ich jako młodzieżowiec - Gleb Czugunow (obecnie już Polak), a w zeszłym roku Jewgienij Sajdulin. Wymóg uzupełniania składu juniorem okazał się jednym z wielu udziwnień nowej imprezy. Kolejnymi są: punktacja (4,3,2,0), formuła rozgrywek w turnieju finałowym (rozgrywany jest przez dwa dni, a i tak o złocie decyduje ostatni bieg), a nawet nazwa - Speedway of Nations. Z powodu tych udziwnień kibice, zwłaszcza polscy, nie pokochali nowej imprezy, ale i tak chętnie zobaczyliby biało-czerwonych na najwyższym stopniu podium. Rosjanie sami abdykowali Lepszej okazji niż w tym roku w Manchesterze (16-17 październik) prawdopodobnie już nie będzie. Hegemoni rozgrywek - Rosjanie w tym roku bowiem oddali tytuł bez walki. W związku z konfliktem z federacją z występu z imprezie zrezygnowali zarówno Artiom Łaguta, jak i Emil Sajfutdinow, którzy mieli już dosyć finansowania startu - w było nie było imprezie rangi mistrzostw świata - z własnym pieniędzy. Za ich przykładem poszli inni i Rosjanie tak naprawdę wystawią w tegorocznej edycji nawet nie drugi, a trzeci garnitur. By jednak Polacy w ogóle mieli szansę na zrealizowanie powiedzenia "do czterech razy sztuka" muszą do finału w Wielkiej Brytanii awansować. Formalność Powalczą o niego w piątek w łotewskim Daugavpils, a ich rywalami będą: Amerykanie, Czesi, Słoweńcy, Szwedzi, Duńczycy i Finowie. Turniej par wyłoni dwie drużyny, które z automatu awansują do finału. Zespoły, które zajmą trzecie i czwarte miejsce zmierzą się natomiast w biegu barażowym, który wyłoni trzeciego finalistę. Podobny format będzie miał drugi półfinał, w którym wystąpią: Włosi, Australijczycy, Ukraina, Rosyjska Federacja Motocyklowa, Łotwa, Niemcy i Francja. Zagwarantowane miejsce w finale mają natomiast gospodarze imprezy - Brytyjczycy. Trener Rafał Dobrucki zdecydował, że w Daugavpils Polskę reprezentować będą: Bartosz Zmarzlik, Dominik Kubera i Jakub Miśkowiak (jako zawodnik młodzieżowy). W odwodzie pozostają jeszcze Maciej Janowski i Wiktor Lampart (junior). - Janowski szuka formy. Dlatego nie jedzie - wyjaśnił powody absencji wrocławianina, trener reprezentacji, Rafał Dobrucki. Kubera w tym roku błysnął już na międzynarodowej arenie. Startując z "dziką kartą" w zawodach Grand Prix w Lublinie, dwa razy stanął na podium. W szwedzkiej Malilli natomiast zajął 7. miejsce. Tak naprawdę jednak jakiegokolwiek składu Polacy by nie wystawili trudno wyobrazić sobie by mogli mieć jakikolwiek problem z awansem do finału. Razem z nimi w piątek cieszyć powinni się Duńczycy i Szwedzi. Speedway of Nations (1. Półfinał) Piątek (17 września), godz. 18:00, transmisja Canal+ Sport 2 Składy: Polska: Bartosz Zmarzlik, Dominik Kubera, Jakub Miśkowiak (U21) Dania: Leon Madsen, Mikkel Michelsen, Mads Hansen (U21) Szwecja: Fredrik Lindgren, Pontus Aspgren, Philip Hellstroem-Bangs (U21) USA: Broc Nicol, Luke Becker, Blake Borello (U21) Czechy: Vaclav Milik, Josef Franc, Petr Chlupac (U21) Słowenia: Matić Ivacić, Nick Skorja, Anze Grmek (U21) Finlandia: Timo Lahti, Tero Aarnio, Timi Salonen (U21)