Kamil Hynek, Interia: Co musiałoby się stać, żeby Eltrox Włókniarz wygrał w niedzielę we Wrocławiu? Łukasz Banaś, radny Częstochowy, kibic Włókniarza: To banał, ale cała drużyna musi stanąć na wysokości zadania i wznieść się na wyżyny umiejętności. Przed sezonem wszyscy widzieli nas murowanego kandydata do play-off, a nawet wieszali medale na szyi. Rozgrywki trochę nas zweryfikowały, coś się popsuły, wyglądamy słabiej. Teraz czwórka nam nieco odjechała i martwimy się, czy do niej wjedziemy. Spotkanie we Wrocławiu będzie doskonałą okazją, aby się podnieść i udowodnić, że potrafimy wygrać z najlepszymi. Zwycięstwo na tak trudnym terenie, jak Stadion Olimpijski miałoby swój niepowtarzalny wydźwięk. Wysłalibyśmy mocny sygnał w stronę Gorzowa, Lublina i Leszna, że za wcześnie nas pogrzebano. Pan czasami ma takie prorocze wypowiedzi. Pamiętam, że rozmawialiśmy przed wyjazdem Włókniarza do Gorzowa. Wtedy też nikt nie dawał wam szans na tryumf i wtedy zadziwiliście żużlową Polskę. Jancarz padł. - Punktów wspólnych jest kilka. Też wówczas trwaliśmy w kryzysie, a jednak spięliśmy się i sprawiliśmy dużą niespodziankę. Przełamaliśmy złą passę i o to chodziło. Bije od pana optymizm, ale naprawdę musi się sporo rzeczy złożyć, żeby Włókniarz wczołgał się do play-off. - Trzeba wygrać wszystko i najlepiej za trzy. Pierwszy przystanek - Wrocław. Rywale nie śpią, tylko czekają na nasze kolejne potknięcia. We Wrocławiu czeka Włókniarz piekielne trudne zadanie i tutaj nie ma się co czarować. Ale jeśli matematyka utrzymuje nas przy życiu i wciąż marzymy o medalach i pragniemy do tych play-offów wejść z przytupem, a nie przypadkiem, Spartę należy pokonać. Sprowadzę pana trochę na ziemię. Dyskutowałem ostatnio z paroma ekspertami i oni nieco żartobliwie stwierdzili, że aby Włókniarz pokonałby Spartę, wrocławianie musieliby pojechać bez Woffindena, Łaguty i Janowskiego. Brutalna teza? - Janowski i Łaguta złapali taką formę, że są poza zasięgiem. Urwanie im punktów w domu będzie szalenie ciężkie. Zwłaszcza we Wrocławiu są idealnie spasowani i dobranie im się do skóry graniczy z cudem. Woffinden w porównaniu do poprzedniego sezonu obniżył loty. Nie jest tak regularny, zdarzają mu się wpadki. Pozostali też miewają mocno średnie mecze. Ale dla równowagi u nas też nie jest wcale kolorowo. Smektała jest pod formą, coś tam ewidentnie nie gra. Na szczęście obudził się Woryna. Jeżeli wychowanek ROW-u potwierdzi dyspozycję z minionych tygodni, będzie fajnie. Największy znak zapytania? Fredrik Lindgren? - W Grand Prix jedzie jak z nut, a w lidze nie poznaję go. Kibice są wyraźnie zirytowani tym, że pokazuje dwie twarze, a tę gorszą akurat w PGE Ekstralidze i coraz częściej zdarza im się dawać upust emocjom w komentarzach. Cała drużyna ma na pewno świadomość, że do Wrocławia jedzie o swoje być albo nie być w tym roku. W razie przegranej może być już pozamiatane. Moim skromnym zdaniem cała Sparta musiałby pojechać totalny piach, a Włókniarz magiczny mecz. À propos Lindgrena, to znakomita okazja dla niego, żeby udowodnił, że zasługuje na miejsce w Częstochowie. W tym się zgadzamy, w lidze jest cieniem samego siebie i ktoś naprawdę może pomyśleć, że on znów kładzie cykl Grand Prix ponad Włókniarz. A przecież w Częstochowie zarabia największe pieniądze. - Dla każdego z żużlowców Włókniarza, może poza Madsenem i Miśkowiakiem to jest spotkanie, po którym łatwo odkupić winy u kibiców. Gwarantuję, że po zwycięstwie z będącą w sztosie Spartą wszystkie żale pójdą w zapomnienie. Do Duńczyka i juniora nie można się bowiem przyczepić, ale reszta ma jakieś grzeszki na sumieniu. Włókniarz musi postawić wszystko na jedną kartę. Awizowane składy na mecz Betard Sparta Wrocław - Eltrox Włókniarz Częstochowa: Betard Sparta Wrocław: 9. Tai Woffinden, 10. Gleb Czugunow, 11. Artiom Łaguta, 12. Daniel Bewley, 13. Maciej Janowski, 14. Michał Curzytek, 15. Przemysław Liszka Eltrox Włókniarz Częstochowa: 1. Bartosz Smektała, 2. Kacper Woryna, 3. Fredrik Lindgren, 4. Jonas Jeppesen, 5. Leon Madsen, 6. Jakub Miśkowiak, 7. Mateusz Świdnicki