Awans Trans MF Landshut Devils to jedna z największych niespodzianek ostatnich lat w świecie czarnego sportu. Przed sezonem bukmacherzy płacili za taki typ aż 20:1! - Pierwotnie, naszym celem był awans do fazy play-off, bo wiedzieliśmy, że mamy naprawdę silną drużynę. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że jeśli znajdziemy się w pierwszej czwórce, to później wszystko już będzie możliwe - mówi nam kapitan świeżo upieczonych mistrzów 2. ligi. Kapitan Martin Smolinski będzie wujkiem "dobra rada"? - Muszę podziękować całej drużynie, szefostwu Trans MF, naszego głównego sponsora oraz wszystkim ludziom, którzy dołożyli cegiełkę do tego sukcesu, bo wszyscy tworzymy świetny zespół. Ja jestem jego kapitanem od 10 lat, pełniłem tę funkcję jeszcze wówczas, gdy startowaliśmy tylko w Bundeslidze, więc moim zdaniem umiem dobrze doradzać zawodnikom, a nawet działaczom. Bywam niekiedy bardzo stanowczy, gdy mówię im co moim zdaniem należy robić. W tym sezonie każdy wykonał swoją pracę bardzo dobrze i właśnie dzięki temu awansowaliśmy - twierdzi Smolinski. Co ciekawe, udział 37-latka w finałowym dwumeczu bardzo długo stał pod znakiem zapytania. Podczas półfinałowego spotkania w Rawiczu Niemiec uczestniczył w bardzo groźnym karambolu, w wyniku którego wypadł za płot i wylądował w pasie bezpieczeństwa. - Nie czułem się po tym upadku zbyt dobrze, ale miałem naprawdę spore szczęście, bo wyszedłem z niego bez złamań. Wciąż mam jednak pewne problemy z poruszaniem ciałem po kontuzji biodra sprzed dwóch lat, a wypadnięcie za bandę z pewnością nie poprawiło mojej. Myślę jednak, że mój organizm, jak i siła mentalna są bardzo silne, a rehabilitacja i trening stoją na wysokim poziomie. To wszystko czego potrzebujesz do powrotu do formy - uważa żużlowiec. Smolinski leczył rany po kraksie, jego występ nie był pewny - Ostatnie 2 tygodnie nie należały dla mnie do najłatwiejszych. Musiałem wstrzymać się nieco z jazdą na motocyklu, ale niemalże codziennie odwiedzałem fizjoterapeutę i przygotowywałem się do kolejnego spotkania. Okazało się, że może i jestem starym człowiekiem, ale za to dobrze radzę sobie z presją. W przerwie między czternastym i piętnastym biegiem dokonaliśmy delikatnych zmian w sprzęcie, a on zaczął po prostu fruwać po torze i udało mi się wygrać - dodaje. Po wielkim świętowaniu przyjdzie pora na planowanie pierwszego w historii klubu sezonu na zapleczu PGE Ekstraligi. Menedżer Sławomir Kryjom zdradził w rozmowie z naszym portalem, że zamierza oprzeć przyszłoroczny skład między innymi o Smolinskiego. - Czuje się gotowy do startów w eWinner 1. Lidze - zapewnia kibiców żużlowiec.