Nie można przejść obojętnie obok weekendowych turniejów Grand Prix we Wrocławiu. Bardzo wymagające zawody dla wszystkich uczestników. Dodatkowo na diametralnie różnych nawierzchniach, o czym świadczą chociażby decyzje sprzętowe i wypowiedzi Taia Woffindena. Sobota była dowodem na to, że obecny żużel nie lubi przyczepnych nawierzchni. To efekt charakterystyki silników i ciężkości szprycy. Wrocławska dwudniówka była kapitalną reklamą czarnego sportu na najwyższym, światowym poziomie. Nawet najwięksi koneserzy i malkontenci znaleźli na pewno coś dla siebie. Nie było osoby, która po obejrzeniu zwłaszcza sobotnich zawodów, nie wyszłaby ze Stadionu Olimpijskiego usatysfakcjonowana. A finał to już była wisienka na torcie. Wielkie ukłony po sam pas dla Bartka Zmarzlika, bo nie dość, że zgarnął we Wrocławiu fulla, wygrał dwa razy, to w pięknym stylu wrócił do walki o trzeci z rzędu tytuł IMŚ. Czego mu serdecznie i z całego serca życzę. Do beczki miodu wrzucę łyżkę dziegciu. Trzy dni ścigania jest niesamowicie wyczerpują nie tylko dla sprzętu, ale i samych zawodników. Taki zmęczeniowy hat-trick ekstremalnie obciąża przede wszystkim psychikę. Odpoczynek w niedzielę bardzo pożądany... Dużo działo się wczesnym popołudniem w Bydgoszczy. Kilka wniosków jest niestety negatywnych i rzutują w stronę gospodarzy. Życzę Grześkowi Zengocie szybkiego powrotu do zdrowia, ponieważ sezon ma wybitnie nieszczęśliwy. Abramczyk Polonia przegrała na błocie z Cellfast Wilkami i chyba wypisała się z walki i play-off. Z jednej strony szkoda, z drugiej jestem zażenowany postawą Wadima Tarasienki który po jednym z wyścigów ruszył z pretensjami do juniora Nikodema Bartocha. Tego typu zachowania trzeba piętnować. Zdarzenie na torze nie może wpływać na takie postepowanie. Obserwowałem w telewizji, co wyrabia w parkingu Wadim, jak rozpycha się na odprawach łokciami... przepraszam, ale machaniem rękami nie buduje się autorytetu. Przestawianie ludzi tylko dlatego, że ktoś się uważa za lidera i pępek świata w drużynie? Słabe to panie Tarasienko. Złych wiadomości dla Tarasienki jest więcej. Chłopak źle trafił. Tak się składa, że znam się niemal od urodzenia tatę Nikodema. W latach 90 miałem z nim okazję uprawiać jeden ze sportów walki. Do dzisiaj jest trenerem, dlatego pół żartem pół serio taka drobna rada dla Wadima: lepiej proszę niech nie ryzykuje zwarcia z teamem Nikodema... Zirytowała mnie trochę wypowiedź trenera Polonii - pana Lecha Kędziory, którego znam od lat i tylko z dobrej strony. Ewidentnie zjadły go nerwy. Czasami warto ugryźć się w język i zapanować nad wypowiedzią. Trener Lech, po przerwanym z powodu opadów deszczu i pogarszających się warunków (błoto po pas) przed biegami nominowanymi meczem, odpiął wrotki i rzucił do kamery nsport+, że na żużlu nie ścigają się przecież ministranci tylko ludzie z charakterem. Czyli z góry sugeruje, że ministrant to człowiek bez charakteru ??? Porównanie na każdej płaszczyźnie nietrafione. Ministranci mają powody, aby poczuć się urażeni. Kluby mają do dyspozycji media społecznościowe i za ich pośrednictwem pan Leszek powinien tę wypowiedź skorygować, albo przeprosić za chybiony komentarz. Wszak to słowa na niedzielę... A nad ewentualnym brakiem czwórki dla Polonii będę mimo wszystko ubolewał, bo to klub, który po awansie, miał wszelkie atrybuty, aby stać się w sezonie 2022 drugim Motorem Lublin. Wyposzczone środowisko jeśli chodzi o żużel w najlepszym ekstraligowym wydaniu, świetna infrastruktura, znakomity tor do ścigania i kolejka chętnych, aby po awansie wrócić do Polonii. Proszę wybaczyć, nie będę wymieniał nazwisk, które już dzwoniły do prezesa Jerzego Kanclerza, ale lista robi naprawdę wrażenie. Walcz Polonio!