Pomysł, aby sprezentować podgrzewaną deskę sedesową Piotrowi Żyle narodził się kilka lat temu. Wykorzystaliśmy do tego popularność skoków narciarskich w naszym kraju oraz rozpoznawalność i nietuzinkowość samego zawodnika. Na spotkaniu z menedżerem Piotrka rzuciłem temat oglądalności dyscypliny. Powiedziałem, że najważniejsze mecze np. finały PGE Ekstraligi w stacji kodowanej ogląda się średnio na poziomie między 200-250 tys. Panowie trochę się zdziwili, bo wyczyny Stocha i spółki przy niedzielnym obiadku obserwuje około 5 milionów. To jest widownia. Wtedy zapaliła mi się lampka o jak wielkiej skali i różnicy mówimy, jakie skoki robią ogromne zasięgi. A sama historia jest dość prosta. Wszystko rozbiło się o kontekst marketingu rzeczywistego. Coś się dzieje-my reagujemy. Piotrek od zawsze powtarzał, że uwielbia latać na turnieje do Japonii, ponieważ są tam "wybajerzone", podgrzewane deski sedesowe. Często, w formie żartu wrzucał z nimi fotki do social mediów. Produkt oczywiście był obecny w Polsce, lecz nie aż tak rozpowszechniony. W 2016 roku oglądając w telewizji jeden z konkursów w skokach słuchałem, jak Piotrek udzielał wywiadu, w którym przypomniał, że za parę dni wspólnie z kolegami z kadry uciekają na zawody do Azji. Przypomniał w nim o deskach. A wiedzieliśmy, że w Japonii spędzą dwa tygodnie, bo zostawali od razu na próby przedolimpijskie. Zadziałaliśmy błyskawicznie. Najpierw udało mi się dorwać namiar na pana Grzegorza - menedżera Żyły. Los mi trochę sprzyjał, mój były współpracownik realizował inwestycję z ojcem Kamila Stocha. Po jego powrocie wszystko było już dopięte na ostatni guzik. Jeśli komuś się jednak wydaje, że wystarczy wysłać chłopakowi produkt i on zrobi wokół niego szum jest w grubym błędzie. To są bardzo skomplikowane umowy prawne i wizerunkowe. A nam chodziło w głównej mierze o mocny oddźwięk w mediach społecznościowych. To osiągnęliśmy z dużą nawiązką.. Akcja odbiła się szerokim echem, efekt przerósł nasze oczekiwania. Uzyskaliśmy milionowe zasięgi od odsłon posta, po liczbę artykułów w prasie. O naszej akcji wspomina się do tej pory. Akcja była opisywana na wykładach przez jednego z profesorów. Na chwilę poczuliśmy się jak mistrzowie świata. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!