PGE Ekstraliga wchodzi w absolutnie decydującą fazę, jeśli chodzi o sezon zasadniczy. Tak naprawdę z meczu na mecz mamy coraz więcej odpowiedzi i coraz mniej pytań. Oczywiście kluczowe rozstrzygnięcia jeszcze nie nastąpiły. Bardzo żałuję, że dziś nie dojdzie do meczu w Grudziądzu, bo ten wyjaśniłby wiele w tak zwanym dole tabeli. Piątkowe spotkania ułożyły się według pewnego scenariusza, który był wielce prawdopodobny, choć nie dla wszystkich. O ile porażka w Falubazu w Lublinie przez większość obserwatorów była spodziewana, o tyle porażka częstochowian u siebie z Gorzowem mogła niektórych zaskoczyć i należy traktować ją w kategoriach niespodzianki. Ja z kolei podskórnie czułem, że Stal "weźmie" ten mecz. Włókniarz piątkowym pojedynkiem mocno sobie skomplikował sprawę z wejściem do fazy play-off. Jeżeli sobie to wszystko poskładamy w całość, to okazuje się, że podopieczni Piotra Świderskiego pojechali podobny mecz w Zielonej Górze, jak u siebie z Gorzowem. To oznacza z kolei, że z formą zawodników coś jest nie tak. Ewidentnie Częstochowa jest w kryzysie. Patrząc na terminarz zespołów walczących o czwórkę, można dojść do wniosku, że jedyny scenariusz, który da im awans, to zwycięstwo we Wrocławiu. Oczywiście wszystko w sporcie jest możliwe, ale jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, mam tu na myśli kontuzje zawodników, to nie powinno dojść do sensacji. Rok temu co prawda Włókniarz tam zremisował, ale Sparta jest obecnie innym zespołem niż wtedy. Oczywiście nie odbieram Michałowi Świącikowi szans. Szanuję go za olbrzymie zaangażowanie w ten sport - zarówno finansowo, jak i emocjonalnie, niemniej według mnie czegoś tutaj zabraknie, mimo najlepszych juniorów w lidze. To jest jeden wielki paradoks tego całego zespołu. Wygląda na to, że jeśli chodzi o górną czwórkę, to pytania będą padać tylko o to, kto z jakiego miejsca pojedzie w fazie play-off, a nie kto w tej finałowej fazie sezonu będzie brał udział. Zdecydowanie bardziej ciekawie jest na dole tabeli. Zielonogórzanie porażką z częstochowianami bardzo sobie skomplikowali sprawę. Nie wierzę jednak w taki scenariusz, że Włókniarz pojedzie do Grudziądza na wycieczkę. Tak na pewno nie będzie. Za duże pieniądze leżą na stole. Częstochowianie w meczu ostatniej kolejki nie będą mieli presji na wynik. To czasem sprzyja, ale też przeszkadza. Najważniejsze spotkanie niestety dzisiaj się nie odbywa. Mam tu na myśli pojedynek GKM-u i Apatora. Tu będzie zdecydowanie bardziej ciekawie. Na dzisiaj tak naprawdę nie wiemy kto ostatecznie zostanie w PGE Ekstralidze. Jeżeli rozłożymy to wszystko na czynniki pierwsze, to ja stawiam taką tezę, że Falubaz, Apator i GKM mniej więcej mają po 33% szans na spadek, a to oznacza, że będzie niezwykle ciekawie. Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden element związany z meczem w Grudziądzu. W ogóle nie rozumiem dyskusji o tym, dlaczego Aleksander Janas nie powinien być komisarzem toru w tym pojedynku. Nie zgadzam się z tym, co czytam w Internecie. Chociażby głos zabrał Marek Cieślak, który powiedział, że to jest niedopuszczalne. Ja znam pana Aleksandra z jednej strony - zawodowstwo. Jeżeli ktoś jest zawodowcem, to nie ma znaczenia w jakim meczu pełni daną funkcję. Po prostu wykonuje się swoje obowiązki najlepiej jak się potrafi. Nie wyobrażam więc sobie sytuacji, w której zawodowiec Aleksander Janas w jakikolwiek sposób próbuje odcisnąć piętno własnej obecności na końcowym wyniku konkretnego zespołu. To jest w ogóle dla mnie nie do pomyślenia. Nie widzę powodu, dlaczego on nie mógłby być w tym meczu komisarzem toru. Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź!Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji!