Pochodzi z Bydgoszczy, ale większość kariery spędził w Gnieźnie. Damian Stalkowski w barwach Polonii odjechał zaledwie dziewięć spotkań (sezony 2015 i 2016). Wychowankowi klubu znad Brdy nie było po drodze z poprzednim właścicielem bydgoszczan - Władysławem Gollobem. Konflikty sprawiły, że odszedł do drugoligowego wówczas Startu Gniezno. W pierwszej stolicy Polski dostawał szansę od menedżera Rafaela Wojciechowskiego, jednak nie potrafił wybić się ponad przeciętność. Dla Stalkowskiego sezon 2020 był sezonem prawdy. Choć miał kilka dobrych wyścigów, to były to tylko pojedyncze przebłyski. W 2021 roku miał debiutować w gronie seniorów. W listopadzie związał się kontraktem "warszawskim" z Aforti Startem Gniezno, lecz raczej na torze już go nie zobaczymy. - Z tego co wiem, to podjął decyzję o zakończeniu swojej przygody z żużlem, więc raczej nic z tego nie wyjdzie. Mamy takie informacje. Ostatecznie sprzedaje sprzęt, nie biorę go pod uwagę, jeżeli chodzi o przyszły sezon - powiedział Interii Rafael Wojciechowski. Niebawem żużlowiec powinien poinformować, że zawiesza kevlar na kołku. Takie oświadczenia nigdy nie są przyjemne, szczególnie że Stalkowski był uznawany za zawodnika z potencjałem. - Mamy kontakt w ramach pewnych rozliczeń. Zakupimy od niego silnik, ale raczej zmierza to do zakończenia jego przygody z żużlem. O szczegółach poinformuje sam Damian. Myślę, że na ten moment posiadam jednak aktualne informacje - dodał nasz rozmówca. Wydawało się, że przepis o zawodniku do lat 24 uratuje karierę nie tylko Stalkowskiego, ale również jeszcze kilku innych młodych żużlowców. W kilku przypadkach stało się jednak inaczej. Co mogło wpłynąć na taką decyzję bydgoszczanina? - Po części być może to, że nie ma mocnego zaplecza sponsorskiego. Gdyby miał mocne zaplecze, to niewykluczone, że chciałby się dalej rozwijać. A tak to nie ma opcji. W Gnieźnie nie mamy dla niego miejsca - jest dwóch mocnych zawodników U-24. A jak dobrze spojrzymy to nawet trzech lub czterech. Podstawowi to oczywiście Frederik Jakobsen i Kevin Fajfer - opisał menedżer gnieźnian. Rok temu w podobnej sytuacji znalazł się Kevin Fajfer. Gnieźnianinowi cierpliwość jednak się opłaciła. Czy Stalkowski może jeszcze zmienić decyzję? - Oczywiście, że wszystko może się zmienić. Kevin i Damian to jednak dwa różne charaktery. Kevin jest z Gniezna, więc łatwiej było mu kontynuować karierę. Damian pochodzi z Bydgoszczy. Chyba wybierze inną drogę dalszego rozwoju, tylko ta droga będzie związana z jakimś biznesem zawodowym. Być może będzie jakoś powiązana z żużlem, ale nie chciałbym odpowiadać w jego imieniu - podsumował Wojciechowski. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź