Orzeł Łódź ostrzył sobie zęby na wygraną ze Zdunek Wybrzeżem za trzy (w Gdańsku łodzianie wygrali 45:44), ale górą byli goście. Witold Skrzydlewski, sponsor Orła, mówi, że porażka to efekt błędnych decyzji sędziego Tomasza Fiałkowskiego. Dzwonił nawet po meczu do jego ojca Zbigniewa Fiałkowskiego, działacza GKSŻ. Sponsor dzwonił do działacza GKSŻ - Zadzwoniłem i poprosiłem, żeby obejrzał ten mecz - przyznaje Skrzydlewski. - Chciałem, żeby ocenił, czy wszystkie decyzje podjętego przez arbitra były słuszne. Skrzydlewski nie wytrzymał, bo to nie pierwszy mecz w tym sezonie, po którym jest tyle wątpliwości do pracy arbitra. - W naszym przypadku to już tradycja. Wystarczy prześledzić nasze spotkania. My nie możemy jechać na styku, bo wtedy zawsze przegramy - komentuje Skrzydlewski. Zdaniem sponsora Orła trzeba by odsunąć kilku sędziów i zrobić im porządne szkolenie. - Niedawno skrzywdził nas sędzia Kuśmierz, teraz Fiałkowski, o którym wcześniej miałem dobre zdanie. Nie wiem, może miał zły dzień. Najgorsze jest to, że żadnego z panów nie można odsunąć od prowadzenia zawodów, bo nie mamy zbyt wielu sędziów. I to jest złe, bo jak nie ma bata, to potem są takie sytuacje. W piłce po "aferze Fryzjera" skorzystano nawet z sędziów z zagranicy. W żużlu powinno się zrobić to samo - zauważa Skrzydlewski. Czym zawinił sędzia Fiałkowski? Czym zawinił Fiałkowski? Gospodarze mają pretensje o trzy decyzje. Według nich Krystian Pieszczek powinien być wykluczony po upadku w 1. biegu, a Jakub Jamróg w 15. biegu. Skrzydlewski uważa też, że Wiktor Kułakow powinien dostać czerwoną kartkę po tym, jak wypuszczony przez niego motocykl trafił w Aleksandra Łoktajewa. - Nasi zawodnicy też mogli puszczać motocykle w różnych sytuacjach, ale nie są tacy cwani i nie robią tego, żeby innym nie stała się krzywda - kwituje Skrzydlewski. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź