Sheffield musi liczyć na cud? Kibice, którzy wybrali się dziś na stadion w Sheffield bez grubych kurtek, po pięciu minutach pożałowali swojej decyzji i już mogą umawiać się na wtorkowe wizyty u lekarzy, a wszystko przez panujące na Wyspach bardzo niskie temperatury. Nie dość, że połowie stadionu grozi przymusowe L4, to na dodatek fanów kompletnie zawiedli ich ulubieńcy. Nie przesadzimy, jeśli stwierdzimy iż na 90% gospodarze sami wyautowali się z walki o złote medale SGB Premiership. "Tygrysy" nawet nie postawiły się rywalom z Manchesteru i przegrały aż dziesięcioma punktami, co nie daje im większych nadziei w rewanżu. Patrząc na punktację obu ekip, dojdziemy do wniosku, że miejscowi tego meczu zwyczajnie wygrać nie mogli. Z czym do ludu, jeśli tylko jeden zawodnik (Jack Holder) zdobywa dwucyfrową liczbę "oczek"? Zupełnie inaczej sprawa miała się w szeregach przyjezdnych. Belle Vue do arcyważnego zwycięstwa na wagę potencjalnego miejsca w najlepszej dwójce ligi poprowadził tercet Richie Worrall - Steve Worrall - Charles Wright. Szczególnie postawa ostatniego z nich zasługuje na uznanie, ponieważ były indywidualny mistrz Wielkiej Brytanii odjechał jedno z lepszych spotkań w sezonie. SHEFFIELD 40: Jack Holder 12, Troy Batchelor 3, Kyle Howarth 4+3, Josh Pickering 8+1, Adam Ellis 6, Danyon Hume 1, Connor Mountain 6 BELLE VUE 50: Daniel Bewley 7, Richie Worrall 11+1, Steve Worrall 12, Charles Wright 10+3, Brady Kurtz ZZ, Tom Brennan 5+2, Jye Etheridge 5 Odwieczny wróg znów zaatakował Jeszcze gorsze warunki atmosferyczne panowały dziś w Peterborough, gdzie deszcz odroczył o kilka dni starcie tytanów pomiędzy Panthers a Wolverhampton Wolves. Żałować mogą przede wszystkim telewizyjni kibice, którzy liczyli na powtórkę z pierwszego pojedynku i emocje do ostatniego biegu. Może i takowe będą w czwartek, ale starcie obejrzą już tylko obserwatorzy zgromadzeni na trybunach. Stacja Eurosport wybierze się bowiem do zakochanego w piłce nożnej Manchesteru.