W Terenzano Polak miał w swoich rękach wszystkie argumenty, by awansować do finału. Po dwóch seriach prowadził z kompletem punktów. Potem jednak zdarzyły mu się dwa wykluczenia, które przy takiej formule turnieju pozbawiają złudzeń i szans na awans. Ostatecznie Pawlicki po czwartej serii się wycofał, bo i tak nie miał co liczyć na awans, a doznał kontuzji, która skutecznie utrudniała mu jazdę. Dość skomplikował tym samym swoją sytuację w walce o powrót w szeregi najlepszych żużlowców świata. Teraz bowiem musi wierzyć, że wygra SEC i dzięki temu dostanie się do GP. Innej ścieżki już nie ma. Ewentualnie dzika karta, ale na nią liczyć nie można, tym bardziej, że jakiegoś życiowego sezonu to Piotr nie ma. W związku z kontuzją odniesioną w Terenzano, Pawlicki musiał zrobić sobie kilkudniową przerwę od żużla. - Zawody zakończyłem po czterech wyścigach bez awansu do SGP Challenge. Od początku były duże problemy z przygotowaniem nawierzchni, jednym słowem nie było walki na torze, tylko walka z torem. Trzeci mój start okazał się pechowy dla mnie ponieważ koleina, w którą wjechałem będąc na prowadzeniu, wystrzeliła mój motocykl jak z katapulty, zero szans na reakcję, a później duży dyskomfort i towarzyszący ból. Mocno obite całe ciało, a największy problem z lewym barkiem i prawym nadgarstkiem - pisał zawodnik na Facebooku. Na szczęście uraz nie okazał się bardzo poważny i już za kilka godzin Pawlickiego zobaczymy podczas ligowego starcia w Toruniu, niezwykle ważnego dla obu drużyn. Wypadł i nie może wrócić Kiedy cztery lata temu utalentowany żużlowiec na skutek słabego sezonu żegnał się z cyklem Grand Prix, deklarował błyskawiczną walkę o powrót. Cieszył się też, że nazwisko Pawlicki ze stawki nie zniknie, bo akurat na 2018 rok zakwalifikował się tam jego brat, Przemysław. Występy starszego z braci lepiej jednak przemilczeć, bo był jednym z najgorszych stałych uczestników w historii cyklu. Piotr zaś bezskutecznie próbuje ponownie zagościć w elicie. Co roku jednak przepada w eliminacjach, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że wielokrotnie brakuje mu zwykłego szczęścia. Tak było i tym razem, kiedy wydawało się, że jest na ostatniej prostej do awansu, a skończył z niczym, a dodatkowo odniósł kontuzję. Pawlicki to wciąż zawodnik ze światowej czołówki, który swoimi startami już w debiutanckim sezonie w GP udowodnił, że miejsce w cyklu mu się należy. Zajął w końcowej klasyfikacji szóste miejsce z dorobkiem 99 punktów, co jak na pierwszy rok było wynikiem świetnym. Przyćmił go nieco medal również debiutującego Bartosza Zmarzlika, ale wynik Pawlickiego był tak czy inaczej godny pochwalenia. Rok później było już znacznie gorzej. Mimo że wygrał nawet turniej w Daugavpils, w całym sezonie jeździł po prostu słabo. Poza tamtymi zawodami, dobrze spisał się tylko w polskich rundach. SEC jest zatem ostatnią tegoroczną furtką leszczynianina. Wielce prawdopodobne, że jeśli nie zdobędzie tytułu, czeka go kolejny rok odpoczynku od GP, który na pewno mu nie służy. Wydaje się, że przy większym doświadczeniu, jakim teraz dysponuje, jego pobyt wśród najlepszych mógłby być znacznie dłuższy. Lista startowa (II runda SEC w Guestrow): 1. Mikkel Michelsen 2. Vaclav Milik 3. Piotr Pawlicki 4. Leon Madsen 5. Timo Lahti 6. Bartosz Smektała 7. Jacob Thorssell 8. Kai Huckenbeck 9. Robert Lambert 10. Andrzej Lebiediew 11. Patryk Dudek 12. Lukas Baumann 13. Siergiej Łogaczow 14. Patrick Hansen 15. Nicki Pedersen 16. Daniel Bewley R1. Ben Eernst R2. Mario Niedermeier Początek zawodów: sobota, 26 czerwca, 20:00 Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo