W zasadzie odkąd Tarasienko pojawił się na żużlowych torach, a było to w roku 2010, zrobiło się o nim głośno. Mówiono o wielkim talencie, drugim Sajfutdinowie. Sam zawodnik miewał przebłyski, ale długo nie był w stanie tak naprawdę potwierdzić wypowiadanych o nim słów. Co prawda już jako 16-latek wszedł do finału indywidualnych mistrzostw świata juniorów, ale żadnej większej roli tam nie odegrał. Medale zdobywał głównie na ziemi ojczystej, gdzie w tamtych latach nie miał jakichś bardzo mocnych rywali. Po kilku latach kariery odszedł z Lokomotivu Daugavpils i zaczął tułaczkę po różnych ośrodkach, takich jak Gniezno czy Piła. Na określonym poziomie był zawodnikiem cenionym, ale nie zachwycał. Na sezon 2019 wrócił do Lokomotivu i wówczas - śmiało można powiedzieć - jego kariera znalazła się na ostrym zakręcie. Średnia zaledwie 1,43 punktu i szybkie rozstanie z macierzystym klubem - na pewno nie na to zawodnik liczył. Było widać, że na torze wówczas w zasadzie brakowało mu wszystkiego. Musiał zdecydować, czy wziąć się za siebie, czy skazać się na ligowy marazm, a może nawet na koniec kariery. Wszystko podporządkował temu, by jak najlepiej przygotować się do nowego sezonu, który miał spędzić w Wilkach Krosno. Tam chciał się odbudować i udowodnić, że przedwcześnie spisano go na straty. Do tych zapowiedzi podchodzono jednak ostrożnie. Jak Małysz na przełomie wieków W Krośnie nastąpiła u Tarasienki istna eksplozja formy. W drugiej lidze był w zasadzie niełapalny, a i kapitalnie spisywał się jako gość w eWinner 1. Lidze. To zaowocowało startami w barwach narodowych oraz kontraktem w Abramczyk Polonii, która szukała właśnie takiego wzmocnienia. Śmiało można powiedzieć, że historia Tarasienki do łudzenia przypomina tę Adama Małysza, który w Oberstdorfie niegdyś także eksplodował po wielu chudych latach. Od początku sezonu 2021 Rosjanin jedzie świetnie i na tym poziomie rozgrywek jest jednym ze zdecydowanie najlepszych żużlowców. Tarasienko nie kryje, że nadal marzy o światowej czołówce. Ma 27 lat, więc jak na żużlowca niezbyt dużo. Zwróćmy uwagę, że w tym wieku Jason Doyle jeździł w Kolejarzu Rawicz, a kim jest obecnie, dodawać nie trzeba. Środowy występ w SEC na domowym torze będzie więc dla zawodnika swego rodzaju nagrodą, ale także sprawdzianem i przetarciem. Jeśli faktycznie ma mistrzowskie aspiracje, to kiedy to potwierdzić, jak nie w batalii z Leonem Madsenem, Mikkelem Michelsenem, Nickim Pedersenem, Robertem Lambertem czy Danielem Bewleyem? Plany spróbują pokrzyżować mu także Polacy: Patryk Dudek, Piotr Pawlicki i Bartosz Smektała. Lista startowa (I runda SEC w Bydgoszczy): 1. Piotr Pawlicki (Polska) 2. Wadim Tarasienko (Rosja) 3. Patrick Hansen (Dania) 4. Patryk Dudek (Polska) 5. Mikkel Michelsen (Dania) 6. Bartosz Smektała (Polska) 7. Leon Madsen (Dania) 8. Nicki Pedersen (Dania) 9. Jacob Thorssell (Szwecja) 10. Robert Lambert (Wielka Brytania) 11. Kai Huckenbeck (Niemcy) 12. Timo Lahti (Finlandia) 13. Vaclav Milik (Czechy) 14. Andrzej Lebiediew (Łotwa) 15. Sergiej Łogaczow (Rosja) 16. Daniel Bewley (Wielka Brytania) R1. Mateusz Tonder (Polska) R2. Wiktor Przyjemski (Polska) Początek zawodów: 19:00 Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź! Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji!