Emil Sajfutdinow od początku tego roku narzekał na sprzęt. Już po drugim meczu z Włókniarzem w Częstochowie mówił, że on jest świetnie przygotowany, ale jego motocykle nie są szybkie. Co ma jednak powiedzieć, teraz kiedy Ashley Holloway, tuner, do którego miał zastrzeżenia, zamknął przed nim drzwi swojego warsztatu? Od momentu zerwania współpracy przez Holloway’a, Sajfutdinow jest w trudnej sytuacji. Z liczących się tunerów zostali mu tylko Peter Johns i Flemming Graversen, bo z Ryszardem Kowalskim, jedyną na rynku, też już zadarł. Z tego co nam wiadomo, polski mechanik miał pretensje o to, że team Sajfutdinowa pokazał innemu tunerowi jego silnik i zastosowane w nim rozwiązania. Mimo tamtej sytuacji Tomasz Suskiewicz, menadżer Sajfutdinowa, próbował niedawno ponownie wkręcić swojego klienta do stajni RK Racing. Jak dotąd bezskutecznie. Pan Kowalski ma swoje zasady. Jak ktoś raz mu podpadnie, to potem już raczej nie ma szans. Poza tym nasz mechanik limituje liczbę klientów z Grand Prix. W tej chwili ma ich sześciu i nie chce mieć więcej. Ruch Suskiewicza pokazuje jednak ogromną desperację teamu Sajfutdinowa. Widać, że tam nie ma wielkiej wiary w to, że ze współpracy z Johnsem (na jego silnikach jeździ obecnie Rosjanin) wyjdzie cokolwiek dobrego. Nie wiemy, na jakim sprzęcie zawodnik Fogo Unii Leszno startował w ostatnim meczu z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Może wyciągnął jeszcze jakieś stare silniki od Holloway’a. Wciąż je ma i może z nich korzystać, dopóki się nie rozlecą. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź