Dariusz Ostafiński, Interia: Jak pan się czuje? Rafał Szombierski, były żużlowiec: - Jestem załamany. Nie mogę na siebie patrzeć. Każdego dnia myślę, o tym, co się stało, dlaczego to zrobiłem. Chciałbym odpokutować swoją winę. Moim jedynym pragnieniem jest, żeby mi wybaczyli. Chodzi mi o panią Beatę, którą wtedy w marcu skrzywdziłem. Chodzi mi o jej córeczkę, o całą jej rodzinę. Ciężko żyje się ze świadomością, że zrobiło się coś złego. Jak wygląda pana dzień w areszcie? - 5:50 pobudka, o 6 apel. Pomagam przy rozwożeniu jedzenia, roznoszę tzw. kostkę i środki czystości. Przyjmuję nowo osadzonych. Codziennie także pracuje nad sobą i swoimi słabościami. Chcę się zmienić. Rozumiem, że żałuje pan tego, co zrobił? - Niczego bardziej w życiu nie żałuję niż tego, że skrzywdziłem niewinną osobę i Jej rodzinę. Będzie to mój ciężar do końca życia. Co pan pamięta z tamtego dnia? - Nie pamiętam nic i myślę, że w tym wszystkim to jest najgorsze. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! Dlaczego wtedy uciekł pan z miejsca wypadku i nie pomógł tej kobiecie? - Na to pytanie odpowiedzieć nie mogę, gdyż nie potrafię na nie odpowiedzieć. Pod wpływem alkoholu nie byłem świadomy całego zdarzenia. A dlaczego był pan wtedy pijany? - Był to dzień przed wprowadzeniem na terenie Polski zakazu przemieszczania się. Postanowiłem napić się alkoholu w ramach relaksu. Nie pamiętam, kiedy straciłem nad tym kontrolę. Czy ma pan problem z alkoholem? - Do tego czasu myślałem, że nie. Dopiero to wszystko uświadomiło mi, jak duży mam problem z alkoholem. Od kiedy jest ten problem? - Nie potrafię wskazać czasu, od kiedy wszystko się zaczęło. Czy alkohol to pana sposób na radzenie sobie ze stresem? Wiadomo, jakim sportem jest żużel. To pan kiedyś powiedział mi, że jedni się wieszają, a inni piją. - Tak. Uciekałem w alkohol w różnych sytuacjach. W czasie stresu związanego z zawodami, podczas doznanych kontuzji, ale i też wtedy, kiedy czułem presji wywieraną na mnie przez inne osoby. Dopiero doprowadzenie do ludzkiej tragedii otworzyło mi oczy na mój problem. Napisał pan z aresztu list do poszkodowanej. Co powiedziałby pan jej, gdyby miał okazję się z nią spotkać, porozmawiać w cztery oczy? - Chciałbym panią Beatę i Jej rodzinę bardzo przeprosić. Przeprosić za krzywdę i cierpienie, jakie wyrządziłem. Choć wiem, że żadne słowa nie są w stanie zmienić przeszłości i biegu zdarzeń. Chciałbym podjąć pracę, by móc wspierać finansowo i w każdy możliwy sposób panią Beatę i Jej rodzinę, aby jak najszybciej wróciła do zdrowia.