Dariusz Ostafiński, Interia: Za nami prawie cała runda zasadnicza. Czy może pan powiedzieć: Motor Lublin to był dobry wybór? Mateusz Cierniak, żużlowiec Motoru Lublin: Tak. Myślę, że to była dobra decyzja. Jestem zadowolony, a na pewno nie mam czego żałować. Naprawdę nie żałuje pan, że nie poszedł do Sparty Wrocław, która kusiła rok i dwa lata temu? W zasadzie to nie ma czego żałować, bo podjąłem inną decyzję, z której się bardzo cieszę. Poza tym jeśli czegoś się nie spróbowało i nie wiadomo jak to smakuje, to nie można żałować. Ja tak mam. Tai Woffinden w pana boksie na PGE IMME, to dowód na to, że Sparta znowu kusi, że prezes Andrzej Rusko wysyła swojego zawodnika, bo chce powiedzieć:: zobacz młody, jak dobrze miałbyś u nas, mógłbyś liczyć na pomoc mistrza Woffindena. No tak, to prawda, że Tai dawał mi drobne wskazówki i było to bardzo miłe z jego strony. Czułem się przyjemnie, wiedząc, że taki zawodnik jest obok. Kiedyś po zawodach robiliśmy sobie wspólne zdjęcia, teraz dostałem od niego rady, które pomogły mi w biegu z Nickim Pedersenem. Ja to jednak traktuję bez podtekstów, dla mnie to była przyjacielska pomoc. Zresztą w Lublinie też mam dobrze, też mogę liczyć na pomoc każdego z zawodników. Mikkel Michelsen też był w moim boksie na PGE IMME. A kim dla pana jest Woffinden? Sportowym idolem od najmłodszych lat. Po prostu. Mam w swoim pokoju wspólne zdjęcie z Taiem oprawione w ramkę. To dla mnie szczególna pamiątka. Zresztą tak samo ważna, jak zdjęcie z Krystianem Rempałą. Wróćmy do Motoru. Pamięta pan, jak kręciliście ten filmik, w którym pan i Buczkowski przylatujecie na stadion helikopterem? Oczywiście, że pamiętam. To było ciekawe przeżycie, a dla mnie pierwszy lot helikopterem. Przelot z miejsca, gdzie startował helikopter, na stadion trwał około 20 minut. Po wylądowaniu wraz z chłopakami z kabaretu "Ani Mru Mru" nagrywaliśmy różne scenki, aby stworzyć ten, myślę, że dosyć oryginalny filmik z naszego przejścia z Krzysztofem Buczkowskim do Motoru. Motor to bogaty klub, ale mówią, że prezesowi Jakubowi Kępie ciężko nakłonić zawodników na kontrakt, bo nikomu nie chce się dojeżdżać taki szmat drogi. Pan się zdecydował. Czy ma pan jakieś kłopoty, czy to panu utrudnia życie? Mnie tam przejazd z Tarnowa do Lublina życia na pewno nie utrudnia, bo nie jest to stosunkowo długa podróż. Wybierając Lublin akurat kierowałem się tym, że jest to jedna z bliższych dla mnie opcji jeśli chodzi o drogę i czas. Wychodzi na to, że co dla innych jest problemem, dla mnie jest zaletą. Czy Pan uważa się za drogiego zawodnika? Trener Stali Stanisław Chomski mówił rok temu, ze pieniądze za Cierniaka są nieadekwatne i nieetyczne. Drogi zawodnik, to pojęcie bardzo względne a w sumie dla mnie nieistniejące. Każdy pracuje na to, aby być jak najlepszym a za tym idą pieniądze, który pozwalają na wysoki poziom wskoczyć, a potem się na nim utrzymać. A odnosząc się do sytuacji z trenerem Chomskim to wiem, że rozmawiał z moim tatą o tej wypowiedzi i ta kwestia została wyjaśniona. Zmieniając klub,patrzył pan tylko na kasę? Cytowany przez nas Chomski mówił też, że Stal mogła dać mniej, ale miałby pan możliwość rozwoju u boku Bartosza Zmarzlika. Jakbym patrzył tylko na kasę, to być może nie trafiłbym do Lublina. Pieniądze, to jest oczywiście istotna sprawa, bo jednak aby dobrze jeździć, zwłaszcza w Ekstralidze, trzeba mieć sprzęt na wysokim poziomie, a bez wystarczających środków po prostu nie jest to możliwe. Pan w ogóle wie, ile pieniędzy musi mieć zawodnik, żeby dobrze się przygotować, utrzymać team i nie oszczędzać na remontach? Coś tam wiem, bo jeżdżę i orientuje się, na co przeznaczamy pieniądze. Nie chciałbym jednak mówić o konkretach, bo to nie są stałe kwoty. Poza wszystkim wydatki, to jest bardzo indywidualna sprawa. Dużo czynników na to wszystko wpływa. Na pewno jednak są to kwoty przyprawiające czasami o zawrót głowy. Ile w Mateuszu Cierniaku jest taty Mirosława Cierniaka? W czym jest pan do niego podobny, gdy chodzi o jazdę. Nie wiem, czy jeśli chodzi o samą jazdę, w czymś przypominam tatę, ale na pewno zadziorność na torze, duża sportowa ambicja i myślę, że pracowitość, to jest coś, co nas łączy. Kto jest pana najlepszym kolegą w Motorze? Jest ktoś taki w ogóle? A może w zawodowym żużlu nie ma miejsca na przyjaźnie. Dogaduje się z każdym. Nie ze wszystkimi mam tak częsty kontakt, aby nie wiadomo jak się kolegować, ale jako drużyna na pewno czujemy się ze sobą dobrze. Jesteśmy zgrani jako zespół. To chyba najważniejsze. Wiktor Lampart, drugi z juniorów Motoru, dużo mówił swego czasu o diecie, o tym, że nie je mięsa. Pan też jest na jakiejś diecie? W zasadzie nie zależnie od tego co się je, to na diecie jest się całe życie. Każde zdrowe jedzenie jest dietą. A jeśli chodzi o moją, to robiłem już różne testy. Nie przyjąłem jednak jakiegoś konkretnego sposobu odżywiania się. Jem tak, aby czuć się optymalnie i żeby nie przeszkadzało mi to w jeździe. Kibice Motoru to fenomen. Zakładam jednak, że pan tego nie odczuwa aż tak bardzo, bo w Lublinie jest pan gościem. A może się mylę? To racja, kibice Motoru są niesamowici. To może powiedzieć każdy i nikt nie zaprzeczy. Co do moich kontaktów z nimi, to wiadomo, że byłoby inaczej, jakby Motor był klubem, w którym się wychowałem, a Lublin miastem, w którym mieszkam. Jednak czuje tę atmosferę i jest mi z tym naprawdę przyjemnie. Co pan myśli o tym, co stało się z Unią Tarnów? Czy boi się pan, że spadek może być początkiem jakiegoś większego nieszczęścia? Sporo kontuzji, zdecydowanie zbyt mało szczęścia, żadnego wygranego meczu do tej pory. Bardzo mi szkoda, że tak się to potoczyło, ale może będzie to, i to już niedługo, nowy lepszy początek, a Unia Tarnów wróci na szczyt. A spodziewał się pan, że Unia po pana odejściu tak się posypie? Szczerze to nie. Przed sezonem wyglądało to dosyć obiecująco, ale stało się, co się stało i czasu się nie cofnie. W poprzednich sezonach notował pan sporo upadków, teraz jest inaczej. Co takiego się stało, że tak się pan uspokoił? Jakoś nad tym pracowaliście? W zasadzie nic się nie zmieniło oprócz tego, że może dorosłem, a już na pewno nabrałem trochę większego doświadczenia. Mam też chłodniejszą głowę na torze. Już wiem, że nie muszę załatwiać wszystkiego na pierwszym łuku. Jakie mankamenty widzi pan w swojej jeździe, nad czym musi pan pilnie popracować? Uczę się cały czas. Czasami jestem z siebie bardziej bądź mniej zadowolony, ale wyciągam wnioski. Najważniejsze, że cieszę się z jazdy i z tego, że mogę się doskonalić w tym co uwielbiam. Żużel to moja pasja. Za rok dalej będzie pan zawodnikiem Motoru? Pytam, bo kontrakt wygasa, a pewnie wiele klubów chciałoby mieć Mateusza Cierniaka. Na razie mamy sezon 2021, walczymy o play-off, a czas pokaże, co będzie dalej. Nic jednak nie wskazuje na to, żeby miało dojść do zmiany.