Dariusz Ostafiński, Interia: O co pojedzie w tym roku Falubaz. W klubie, w przypływie szczerości, mówią, że to będzie bardzo ciężki sezon. Robert Dowhan, były wieloletni prezes Falubazu: Ja się tak zastanawiam, czy nie można było więcej ugrać na giełdzie transferowej. Kiedy sam byłem prezesem, a także w czasach Zdzisława Tymczyszyna, zawodnicy chętnie z nami rozmawiali. Nie było oczywiście łatwo i nie każda rozmowa kończyła się sukcesem, ale staraliśmy się zdobyć najlepsze opcje. Teraz jest? Nie wiem, nie mam dostępu do takich informacji. To ja panu powiem, że w klubie niepowodzenia na giełdzie zdają się tłumaczyć tym, że zawodnicy ostro licytowali, podbijali stawki. To nie dzieje się od wczoraj, bo żużel jest specyficznym sportem, w którym mamy rynek zawodników i to oni dyktują warunki. Natomiast prezesi, podobnie jak żużlowcy, muszą się przepychać łokciami. Wjazd w pierwszy wiraż po starcie to jest ta nasza transferowa giełda, na której zawodnicy licytują i kalkulują. Starają się wybierać takie drużyny, gdzie mają szansę jazdy w play-off, bo to 18, zamiast 14 spotkań. Najwyraźniej ocenili, że nie będzie pierwszej czwórki, co jest szansą na dodatkowy zarobek z punktówki. Dla Falubazu byłoby lepiej, gdyby został Martin Vaculik? A może duet Matej Zagar, Max Fricke rekompensuje stratę? Tor wszystko zweryfikuje. Niemniej jestem zdania, że dobra drużyna musi bazować przynajmniej na dwóch liderach. Falubaz po odejściu Vaculika został z Patrykiem Dudkiem. Szkoda, bo Vaculik był prawdziwym liderem, który dobrze się wkomponował. Miał wpadki, ale sporadyczne. A czy nowi go zastąpią? Fricke miał fajną końcówkę, dobrze wypadł w Grand Prix w Toruniu. Zagar z kolei jeździł już prawie wszędzie, ale nie ma co utyskiwać, bo w zeszłym sezonie miał dobrą średnią. W sumie, jakby nie zmiana regulaminu i wprowadzenie przepisu o konieczności posiadania zawodnika U-24, to ani Fricke, ani Zagar nie przyszliby do Falubazu. Dalej byliby w swoich klubach. Chcąc jeździć w PGE Ekstralidze byli skazani na Falubaz. To wracam do pierwszego pytania, czyli jak to się skończy. Na papierze to wygląda na walkę o miejsca 6-8. Tyle że w sporcie ciężko coś przewidzieć. W żużlu różne rzeczy się zdarzają, wielki wpływ na to, co dzieje się z drużynami mają kontuzje. Patrząc jednak obiektywnie na inne drużyny, to szanse na play-off ma Falubaz znikome. Oczywiście na papierze, bo może się zdarzyć, że Wszyscy pojadą sezon życia, zawodnik z U-24 wypali i będzie niespodzianka. Na teraz Stal mocniejsza, Unia poza zasięgiem, Sparta z Artiomem Łagutą też, Motor też się wzmocnił, a i Włókniarz ogarnął się po kryzysie i zbudował fajny skład. A nie ma pan obawy, że Falubaz z tym składem spadnie? Obawa jest zawsze. Nawet najsilniejsza drużyna może wpaść w perturbacje i zlecieć z ligi. Niemniej ja sobie tego nie wyobrażam. Przyzwyczaiłem się do ekstraligowego Falubazu, do sukcesów i świetnej oprawy marketinowej. Kiedyś inni patrzyli na nas, bo nadawaliśmy ton. Teraz chwalą Motor za te akcje z gwiazdą kabaretu i helikopterem, który przylatuje z nowymi zawodnikami na stadion. Patrzę na to ze wzruszeniem, bo to są takie akcje, jakie kiedyś w Falubazie robiliśmy. Nie chcę jednak, żeby to zabrzmiało, że Motor nas kopiuje. Raczej przenosi nas w inny wymiar tego, co kiedyś było naszą domeną. Motor zadziwia nie tylko Polskę, ale i świat. O podnośnikach, z których kibice oglądali tam mecze, mówił cały świat, pokazywano to w zagranicznych telewizjach. Falubaz ma inne zmartwienia. Tu się trzeba martwić o utrzymanie, a nie o oprawę. I to rozumiem, bo każdy spadek komplikuje. Po czymś takim trzeba od nowa budować wizerunek i odzyskiwać zaufanie sponsorów. Proszę zobaczyć, jak taki ROW Rybnik, kiedyś potęga, teraz jest zawieszony między dwoma ligami. I nawet wielka kasa z miasta im nie pomogła. Unia Tarnów, kiedyś z Gollobami i Rickardssonem, potem z Hancockiem i Janowskim, też nie potrafi się odnaleźć. Apator po awansie tez nie ma Doyle’a i żadnej gwarancji, że będzie dobrze. A przecież kiedyś z Wojtkiem Stępniewskim, obecnie prezesem Ekstraligi, a kiedyś szefem toruńskiego klubu, biliśmy się o medale. Na konferencji, na której Falubaz przedstawiał nowych zawodników, prezes Wojciech Domagała mówił o odmłodzeniu, a przecież w kadrze jest czterdziestolatek Protasiewicz, a Zagar też grubo po trzydziestce. Może miał na myśli wyłącznie przyjście Fricke i stawianie na niego w dłuższej perspektywie. Kiedyś ściągaliśmy młodych Rosjan jak Łoktajewa czy Wodjakowa. Oni akurat kariery nie zrobili, ale tak to powinno wyglądać. Tak robi, chociażby Leszno. Szukamy nastolatków, dajemy im szansę, uczymy ich żużla. Przez to budujemy więź z klubem, mamy drużynę, z którą zawodnicy, nawet ci obcy, się utożsamiają. Teraz takimi są Dudek i Protasiewicz. A propos odmłodzenia, to nie widzę powodu, dla którego Protasiewicz miałby odejść, być skreślony. Naprawdę nieźle spisał się w sezonie 2020. Nawet na wyjazdach. Nie wyszedł mu mecz ze Spartą o brąz, ale tor w Zielonej Górze nie nadawał się wtedy do jazdy, nie mówiąc już o walce. Dudek nie skorzystał z propozycji przedłużenia kontraktu z Falubazem. Czy to nie jest tak, że zawodnik wysłał sygnał, nie wierzę w utrzymanie. Nie wiem, co Patryk ma w głowie. W tej chwili ma ważny 3-letni kontrakt, który podpisywał jeszcze prezes Tymczyszyn. To dowodzi ogromnego zaufania, jakie wtedy Dudek miał do klubu. Ta umowa jest jeszcze rok ważna, więc może zawodnik nie chciał dokładać kolejnego roku, żeby zobaczyć, jak to wszystko się rozwinie. Nie dopuszczam jednak myśli, że on za rok odejdzie. Nie mówiłbym też o sygnale puszczonym w świat. Zmarzlik też podpisał na rok ze Stalą, choć dostał wyborny kontrakt. Uważam, że za rok Dudek może siąść z działaczami Falubazu do rozmów i dogadać się. Sam go o to proszę przy każdej okazji. W żużlu, wbrew pozorom, lokalnym gwiazdom ciężko zmienić klimat. Jeżdżąc u siebie, mogą liczyć na wyjątkowy status. Mają tez wielu lokalnych sponsorów, którzy w nowe miejsce raczej z nimi nie pójdą. Poza tym u siebie są znani i lubiani. Wątpię, by taki Zmarzlik był bożyszczem w Motorze, gdyby tam poszedł. Dudek też musi brać to pod uwagę. Wierzy pan zatem, że Dudek zostanie bez względu na wszystko? Tak daleko bym nie wybiegał. Zobaczymy, co będzie się działo na świecie. Niemniej, jak dostanie dobre warunki, to nie odejdzie. Zresztą już nie raz miał okazję to zrobić, jego telefon w każdym oknie transferowym jest gorący, a jakoś wciąż jest w Falubazie. To samo dotyczy Protasiewicza. On też ma oferty, ale jest wierny Zielonej Górze. Do Falubazu był przymierzany Tungate. Źle, że go nie będzie. On ma 30 lat. Fajnie pojechał w pierwszej lidze dla Orła, ale u nas jakoś szczególnie dobrze się nie spisał. Można go było pozyskać jako opcję awaryjną, ale brak tego transferu nie jest jakąś porażką.