Wszyscy przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy Rasmus Jensen dokonywał cudów w 2022 roku. Wielu sądziło, że był to sezon konia w jego wykonaniu. Inaczej uważano w Zielonej Górze, gdzie postanowiono dać mu szansę. Duńczyk stał się jeszcze lepszy, dzięki czemu Enea Falubaz awansował do PGE Ekstraligi. Działacze postanowili się odwdzięczyć i Jensen zadebiutuje w najlepszej lidze świata. To jemu zawdzięczają sukces. Teraz czeka go sprawdzian wśród najlepszych Kluczowym turniejem był Drużynowy Puchar Świata we Wrocławiu. Reprezentacja Danii miała ogromne problemy w wielkim finale. Ich najjaśniejszą postacią był właśnie Rasmus Jensen. Spisywał się fenomenalnie i stanowił o sile kadry. Zdobył trzynaście punktów w sześciu startach i to głównie dzięki jego bardzo dobrej postawie Duńczycy wywalczyli brązowy krążek. Zaczęto się zatem zastanawiać, czy to właśnie Jensen nie powinien otrzymać szansy w przypadku awansu do Ekstraligi. W lidze prezentował się równie skutecznie i koniec końców to on otrzymał kredyt zaufania. Teraz będzie musiał pokazać, że warto było na niego postawić. Sam zainteresowany podchodzi do tego wszystkiego z dystansem. Tu już jednak nie będzie żartów. W Ekstralidze każdy wyścig jest wręcz o życie. Duńczyk niespełnionym celebrytą. W Polsce też pokazywał rogi W przeszłości Jensen nie traktował kariery żużlowca bardzo poważnie. Słynął z licznych kontrowersji. Gdy nie zobaczył siebie w składzie Polonii Piła, to napisał w sieci wiadomość do działaczy o treści "gówniani Polacy". Wystąpił ponadto w duńskiej wersji amerykańskiego programu reality show "Hotel Paradise". Uczestnicy spędzili kilka tygodni na meksykańskim wybrzeżu. Rasmus celebrytą wielkim nie został, ale za to drzwi w sporcie żużlowym stoją przed nim otworem. Aktualnie znajduje się w najlepszej dyspozycji w swojej karierze. Co roku toczone są dyskusje, czy powinien otrzymać dziką kartę na Grand Prix. Ma szansę wywalczyć sobie także stałe miejsce w PGE Ekstralidze. Tylko od niego zależy, jak to wszystko wykorzysta.