Miejsca 8. Kacper Pludra (GKM) Naszym zdaniem najniżej stoją akcje Kacpra Pludry, którego czeka wielkie wyzwanie. Za sprawą udanego sezonu 2023 namówił działaczy do tego, że warto na niego stawiać i dać mu szansę. Bardzo wierzy w niego trener Robert Kościecha. Pludrę z pewnością stać na kilka punktów w meczach na własnym torze. W Grudziądzu bowiem radzi sobie dobrze i potrafi pokonywać wyżej notowanych zawodników. Jak będzie na wyjazdach? To duża zagadka. Miejsca 6-7. Keynan Rew (Unia Leszno), Jan Kvech (Falubaz) Dwóch zawodników o dużym potencjalne będący jednak olbrzymią zagadką. Keynan Rew uważany jest za duży talent, ale ostatni rok był dla niego średnio udany w barwach Wybrzeża Gdańsk. Nie popisał się także w tegorocznych Indywidualnych Mistrzostwach Australii. Czysto teoretycznie wcale nie musi być pewien swoje miejsca w drużynie. Naciskać będzie choćby nawet Nazar Parnicki. Jan Kvech z kolei to także zawodnik o wielkim potencjale, ale czeka go trudny rok. Po raz pierwszy w karierze pojedzie w PGE Ekstralidze. Czekają go też występy w Grand Prix w roli stałego uczestnika. Przed nim sezon pełen wyzwań. Miejsca 4-5. Wiktor Lampart (Apator), Mads Hansen (Włókniarz) W Toruniu liczą, że Lampart przez cały sezon będzie spisywać się przynajmniej tak dobrze jak pod koniec ostatnich rozgrywek. Hansen z kolei po raz pierwszy trafił do PGE Ekstraligi, ale za nim udany rok w 2. Speedway Ekstralidze, więc czas teraz na postawienie kolejnego kroku w karierze. Nie ulega wątpliwości, że obaj panowie mają duże możliwości. Czy je wykorzystają? Trudno powiedzieć. Pewne jest natomiast to, że mogą okazać się języczkiem u wagi dla swoich zespołów, które mierzą w zdobycie medalu. Burza mózgów w polskim żużlu! Chodzi o finansowanie klubów Miejsca 1-3. Bartłomiej Kowalski (Sparta), Mateusz Cierniak (Motor), Jakub Miśkowiak (Stal) W tym miejscu trudno nam wskazać i przydzielić jednoznacznie konkretne pozycje. Wydaje się, że cała trójka jest w tym momencie na podobnym poziomie. Pewnie najwięcej argumentów ma za sobą Mateusz Cierniak. To w końcu mistrz świata juniorów i mistrz Polski z Motorem Lublin. Przejście w wiek seniora zawsze jednak niesie za sobą pewien znak zapytania. Z tym samym mierzyć będzie musiał się Bartłomiej Kowalski. Ktoś powie, że w tym kontekście na najbardziej uprzywilejowanej pozycji jest Jakub Miśkowiak. Pewnie trochę w tym racji, bo za nim pierwszy rok w roli seniora, który łatwy nie był. Były już żużlowiec Włókniarza przez większość rozgrywek jechał poniżej oczekiwań. To zmotywowało go do transferu i spróbowania czegoś innego. Padło na Stal Gorzów, która wydaje się idealnym miejsce do dalszego rozwoju. Tym bardziej, że miejscowy tor zawsze mu leżał. Szokujące wieści z Zielonej Góry. Kibice będą zachwyceni