Kilka dni temu żużlowe środowisko w kraju obiegła informacja o zatrzymaniu Rafała K., zawodnika gorzowskiego klubu, który miał zakłócać spokój i naruszyć nietykalność policjanta, za co został zatrzymany. Zawodnik szybko przyznał się do winy i wyraził skruchę w mediach. Część ekspertów mocno go krytykuje, inni równie mocno go bronią. Wojciech Dankiewicz nie lekceważy występku zawodnika, ale przestrzega przed nadmierną krytyką, przypominając o tym, że w życiu mylą się wszyscy. To młody człowiek, który już w zeszłym roku miał wahania nastrojów. Rezygnował przecież z uprawiania żużla - przypomina były menedżer Polonii Bydgoszcz. - Wrócił jednak, a teraz znowu spada na niego fala krytyki. Trzeba wyciągnąć do niego pomocną dłoń i jako pierwszy powinien oczywiście uczynić to klub. Ci chłopacy uprawiają bardzo niebezpieczną dyscyplinę, a do tego są narażeni na ogromny stres. Rafał świętował urodziny i trochę puściły mu hamulce. Chciałbym, żeby to był tylko wypadek przy pracy i sprawa wyłącznie incydentalna - dodaje nasz ekspert. Najmocniejszym argumentem w ręku krytyków postawy zawodnika jest to, że jego stan nijak ma się do wizerunku profesjonalnego sportowca. - Wiadomo, że sportowcowi nie przystoi. Wielokrotnie dla młodych ludzi są oni wzorem prawidłowego trybu życia. Tę sprawę należy rozpatrzyć niejako dwutorowo: po pierwsze nie piętnować, ale po drugie jednak jakoś tam ukarać. Nie możemy wobec tematu przejść obojętnie i zamieść pod dywan. Każdy z nas popełnia błędy. Nie zdarza się to tylko temu, co nic nie robi. Sam Rafał dostać już nauczkę, bo przecież wyraził w mediach skruchę - słyszymy. Żużel zna historie młodych zawodników, którzy nadmiernej krytyki nie wytrzymali. Warto wspomnieć chociażby innego Rafała, też 22-letniego, ale pochodzącego z niedalekiej Gorzowowi Zielonej Góry. Może on też potrzebował pomocy, ale nie zdążył jej otrzymać. Takich sytuacji było więcej, bo przecież wszyscy pamiętamy Roberta Dadosa czy Łukasza Romanka. - Warto wspomnieć o tych przypadkach. Nie róbmy polowania na czarownice. Oczywiście, że nie można szukać zbyt wielu wymówek. Zdania w tej kwestii zresztą na pewno będą podzielone. Ja jestem za tym, żeby chłopakowi pomóc - kończy Wojciech Dankiewicz. Reasumując, nikt nie podważa tego, że zachowanie Rafała Karczmarza było niedopuszczalne i godzące w dobre imię sportowca oraz klubu. Nie powinniśmy jednak robić z tego największego przestępstwa na świecie, bo po pierwsze zawodnik nie wyrządził nikomu krzywdy, a po drugie jego młody wiek jeszcze niejeden raz spowoduje, że w życiu zbłądzi. Tak, jak każdy inny człowiek. Wydaje się, że sam Karczmarz zrozumiał już, co zrobił i podobne ekscesy mu nie grożą, przynajmniej w najbliższym czasie. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź