- Rok temu mogliśmy zacząć później - w lipcu - i odjechać cały sezon z dwóch powodów. Po pierwsze, nie było play-off, a więc odpadł jeden miesiąc jazdy. Po drugie, mieliśmy wszystkie terminy do dyspozycji. Odwołano wszystkie kwalifikacje, z lig zagranicznych pojechała ostatecznie tylko szwedzka, więc jeśli tylko trzeba było przełożyć jakiś mecz z powodu pogody, to nawet nie musieliśmy patrzeć w kalendarze. Mogliśmy przepisać spotkanie na dowolny dzień - mówi Dariusz Cieślak w rozmowie z portalem polskizuzel.pl. W sezonie 2021 tak łatwo już nie będzie. Kalendarze są przepełnione od imprez krajowych oraz zagranicznych. - Jasne, że mamy sześć terminów rezerwowych w weekendy, w różnych miesiącach, ale to nie jest tak, że możemy na przykład wykreślić rundy kwietniowe i przepisać je na te daty rezerwowe. W tych datach rezerwowych też odbywają się jakieś imprezy. A to eliminacje SEC, a to finał Brązowego Kasku, a to rundy kwalifikacyjne do mistrzostw świata juniorów. Nie wszystkie mecze da się z automatu na te rundy przełożyć, a na pewno nie całe kolejki, bo może się zdarzyć, że któryś z zawodników będzie musiał pojechać w imprezie FIM - dodaje. Przed rokiem klubom nie podobało się, kiedy przekładano spotkania na środek tygodnia. Kolejnym utrudnieniem przy układaniu terminarza są piłkarskie mistrzostwa Europy, jak i Igrzyska Olimpijskie. - Jedna kolejka nałożyła nam się z dniem, w którym zagra piłkarska reprezentacja Polski, ale na szczęście mecz jest po 20.00, więc kibice zdążą wrócić ze stadionu na to spotkanie - zaznacz działacz GKSŻ. Są jeszcze inne komplikacje. - Nicolai Klindt z Ostrowa podpisał kontrakt w Anglii. I już nie możemy zrobić meczów tej drużyny w poniedziałek, bo ze slotu wynika, że to jest dzień dla Anglików. W przypadku Ostrowa jest jeszcze kłopot z Oliverem Berntzonem, który startuje w Grand Prix. To z kolei nie pozwala dać meczów tej drużyny w sobotę, na którą zaplanowana jest liga i Grand Prix - kończy Cieślak. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź