- Nic by się nie stało, gdyby ligę przełożyć o miesiąc lub dwa - mówi Przemysław Termiński, właściciel eWinner Apatora dla pobandzie.com.pl i dodaje, że pandemia wiosną powinna ustać, więc warto trochę poczekać po to, by na stadion mogli przyjść kibice. Tego samego zdania co Termiński są też inni prezesi. Do PGE Ekstraligi nikt oficjalnie w tej sprawie nie dzwoni. Działacze postawili bowiem na medialną presję. Władze spółki zarządzającej rozgrywkami nie zamierzają jednak jej ulegać. Prezes Wojciech Stępniewski mówi nam, że w ogóle nie będzie się odnosił do wypowiedzi Termińskiego i innych działaczy. Nieoficjalnie do władz PGE Ekstraligi słyszymy, że przełożenie nie ma sensu, że będą z tego same kłopoty. W tym roku start zadeklarowały liga szwedzka i angielska, jest wiele imprez FIM, więc nie będzie takiego luzu w kalendarzu, jak rok temu. Już przełożenie inauguracji o miesiąc sprawi, że kolejki będą musiały być rozgrywane w środku tygodnia. Wtedy też działacze będą narzekać i pytać: a dlaczego nie jadą w weekend. Poza tym taka opcja, to olbrzymi problem dla telewizji, która ma swoją ramówkę i nie ma takiej możliwości, bo dowolnie przekładała sobie spotkania. Oczywiście, w Ekstralidze zdają sobie sprawę z tego, że niektórzy prezesi dopiero teraz zdali sobie sprawę z tego, że bez wpływów z dnia meczu mogą nie zapiąć budżetu. Na razie jednak władze ligi są zdeterminowane, by jechać od 3 kwietnia i jak słyszymy, należy się liczyć z tym, że co najmniej trzy pierwsze kolejki pojadą bez widzów na stadionie. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź