W listopadzie 2020 kluby podpisały wielomilionowe kontrakty z zawodnikami. Już teraz mówi się, że to w wielu przypadkach umowy bez pokrycia. Prezes honorowy Stali Gorzów Władysław Komarnicki już ponad miesiąc temu przekonywał, że trzeba będzie je renegocjować ze względu na sytuację ekonomiczną na świecie i szalejącego koronawirusa. Pytanie, czy będzie to możliwe, skoro docierają do nas informacje, że żużlowcy mają do kontraktów dołączone klauzule: umowa nie podlega renegocjacji. Część żużlowców ma gwarancje na papierze, część ma po prostu słowo prezesa, że nie zawiedzie i wypłaci kasę. Nawet jeśli trybuny, z powodu ograniczeń spowodowanych pandemią, będzie można zapełnić w 50 lub - co gorsza - 25 procentach. Wiadomo, że taka sytuacja oznacza dla klubów straty sięgające 2 milionów złotych. Jasno z tego wynika, że w wielu przypadkach konieczność wypłaty milionowych kontraktów może oznaczać finansowy krach kilku drużyn. Chyba że zaczną się one ratować kredytami. Jednak i to nie będzie żadnym rozwiązaniem, bo kredyt trzeba kiedyś spłacić, a wzięcie na siebie takiego obciążenia spowoduje, że klub będzie musiał ciąć koszty. To odbije się na jego sile sportowej, w efekcie może się to przełożyć na degradację do niższej ligi. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Pytanie, czy klauzule i słowo dane zawodnikowi faktycznie są dla tych ostatnich wystarczającym zabezpieczeniem, a dla działaczy oznaczają, że stoją pod ścianą i nie mają żadnej innej możliwości, jak wypłata pieniędzy, których nie ma w kasie? Nie do końca. W żużlu już nie raz i nie dwa przekonywaliśmy się, że dane słowo niewiele znaczy. Klauzula dołączona do umowy, choć w praktyce wydaje się, że papier z autografami powinien mieć swoją siłę, też niewiele znaczy. Dla PGE Ekstraligi jest to bowiem zabroniona praktyka. Żaden zawodnik nie będzie mógł iść do władz na skargę, bo w myśl regulaminu nie miał prawa czegoś takiego podpisać. Z tą klauzulą jest tak, jak z dodatkowymi umowami sponsorskimi będącymi dodatkiem do kontraktu. Zwykle są one gwarantowane przez klub. W praktyce często jest tak, że żużlowcy dostają pieniądze sponsorskie z kilkumiesięcznym, czy kilkuletnim opóźnieniem. Przykładowo Matej Zagar zakończył jazdę w Stali Gorzów w 2016 roku, a dopiero w ubiegłym dostał pełne rozliczenie. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!