Krzysztof Mrozek, prezes ROW-u Rybnik, gdy tylko przeczytał, że w jego klubie są tacy, którzy nie wierzą w udany powrót Lewisa Bridgera do żużla, szybko ustalił, kto ma wątpliwości i zrobił tym ludziom wykład na temat Anglika i jego szans w żużlu, a do nas zadzwonił i stwierdził wprost: - Ja wierzę w Bridgera i jeśli tylko odpali na angielskich torach, to będę pierwszym, który zaproponuje mu kontrakt - mówi nam Mrozek. Bridger to był niewątpliwie wielki żużlowy talent. Kilkanaście lat temu nie bez powodu stawiano go na równi z Taiem Woffindenem. Ten drugi został 3-krotnym mistrzem świata, a Bridger dał sobie z żużlem spokój. Miał pojedyncze wyskoki, zaliczał dobre mecze, ale nie potrafił się w 100 procentach poświęcić sportowi. Nie miał tyle determinacji, co jego kolega, nie postawił wszystkiego na jedną kartę. W ostatnim czasie Bridger sporo pracował na siłowni. Dorobił się zresztą imponujących bicepsów. To jednak niekoniecznie musi pomóc, bo zbyt duża masa raczej w żużlu przeszkadza. Motocykl woli lżejszych zawodników. Muskulatura jest w tej sytuacji zbędna. Prezes Mrozek twierdzi jednak, że jeśli tylko Bridger będzie chciał, to spali zbędny tłuszcz i pokaże innym, jak się jeździ, bo pewnych rzeczy się nie zapomina, a Lewis na motorze potrafił dokonywać cudów. Czas pokaże, czy tak się stanie i czy ROW ustawi się w kolejce po Bridgera. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!