ROW Rybnik wrócił po 3 tygodniach przerwy do ligowego ścigania i wygrał z Abramczyk Polonią (46:44) na jej terenie. Po raz ostatni ROW wygrał w Bydgoszczy w 1979 roku, czyli 42 lata temu. A zwyciężył w niecodziennych okolicznościach, bo pierwszy raz wyszedł na prowadzenie po ostatnim biegu, a przed nominowanymi przegrywał 6 punktami. Prezes Krzysztof Mrozek oglądał wygraną swojej drużyny z kanapy i miał mieszane uczucia. - Z jednej strony dwa punkty dopisane, a księgowa też ma powody do zadowolenia, bo wygraliśmy przy minimalnym nakładzie finansowym - ocenia działacz. Holta rozkręci się, jak ruszy szwedzka liga - Poziom sportowy nie był rewelacyjny. Wydaje się, że trener będzie miał trochę roboty z tymi zawodnikami - dodaje Mrozek. - Z jednej strony podoba mi się to, że jak jeden ma słabszy dzień, to drugi go zastępuje, ale chciałoby się, żeby wszystko działało perfekcyjnie. Dużo pracy i dużo jeżdżenia przed nami, żeby ta drużyna prezentowała się tak, jak oczekuje tego zarząd i kibice. Pan Marek ogarnie jednak temat, w to wierzę. Zdaniem prezesa niektóre rzeczy naprawią się same. - A choćby taki Rune Holta zacznie jeździć lepiej, jak tylko ruszy liga szwedzka. On potrzebuje dużo jazdy. W poprzednich latach też zaczynał gorzej, a gdy tylko przychodziły dodatkowe starty, to łapał wiatr w żagle - przyznaje Mrozek. Prezes Mrozek, choć ma swoje uwagi, nie zamierza jednak naciskać na zmiany w polityce kadrowej. - To, że mamy wąski skład, sprawia, że zawodnicy startują z czystą głową. Nie muszą się zabijać o miejsce w składzie, nie ma igrzysk na treningach. Minusy są, bo gdy ktoś wpadnie w dołek, to trzeba czekać, aż z niego wyjdzie. Jednak plusy przeważają. Zresztą liczę, że jak się zespół rozjeździ, jak znowu wejdziemy w rytm meczowy, to będzie już tylko lepiej - kończy Mrozek. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź