Kariera Aleksandra Grygolca na ostrym wirażu. Tak można wnioskować po słowach Witolda Skrzydlewskiego, który jest oburzony działaniami Pawła Grygolca, taty żużlowca. - Złożył na nas doniesienie do związku, że nie płacimy - opowiada Witold Skrzydlewski, właściciel i sponsor Orła. - Zapomniał, że syn kwitował odbiór pieniędzy, które mu płaciliśmy. W sumie przekazaliśmy mu w ubiegłym roku 56 tysięcy 700 złotych. Mamy na to kwity. Powiem więcej, teraz to pan Grygolec musi dać nam faktury na to, co zapłaciliśmy, bo przecież my te wydatki musimy zaksięgować - zauważa Skrzydlewski. Szef Orła wyjaśnia, że w przeszłości puszczał zawodników za darmo i nie robił problemów, ale z Grygolcem tak nie będzie. - Nie zgodzę się, żeby on odszedł za złotówkę, po tym, co zrobił ojciec. My przez dwa lata wywiązywaliśmy się z umowy, płaciliśmy wszystko. Zawodnik dostał wszystko na czysto, do ręki, bo to opłacaliśmy jego sprzęt i mechanika. Teraz nagle tata wymyślił sobie inny klub, chce iść do Wilków Krosno, ale tak się sprawy nie załatwia - komentuje Skrzydlewski. - Pewnie nie byłoby żadnego problemu, jakbyśmy spełniali życzenia pana Grygolca, który chciał, żebyśmy go zatrudnili, jako mechanika syna i płacili mu za to pięć tysięcy miesięcznie. Chciał też dostawać kasę na sprzęt dla syna. Trener pokazał jednak tacie, że jego miejsce jest na trybunach i wtedy się zaczęło - opowiada Skrzydlewski. Działacz i sponsor Orła przyznaje, że już kilka miesięcy temu miał ogromne wątpliwości, czy inwestować w Grygolca. Czuł, że z tego nic dobrego nie będzie. Trener Adam Skórnicki przekonał go jednak, że warto, a teraz jest kłopot. Skrzydlewski nie ma jednak pretensji do szkoleniowca. Ma je do ojca żużlowca, który jego zdaniem postępuje nie fair. - Pan Grygolec mówił, że na kolanach będę go o coś prosił, ale nikogo w PZM do swoich racji nie przekonał. Pokazaliśmy dowody przekazania pieniędzy z podpisami młodego Grygolca i oczywiście dostaliśmy licencję na sezon 2021. Nie ukrywam jednak, że mocno mnie ta sprawa zabolała, bo ja nigdy nikogo nie oszukałem. Nie mogę też zrozumieć, jak zawodnik, któremu podaliśmy pod nos wszystko, teraz robi nam takie numery. Dzwonił do mnie prezes Wilków, że gotów jest pomóc w rozwiązaniu sprawy. Odpowiedziałem, że jak położy 240 tysięcy na stół, to będzie pomoc, to wtedy zamkniemy temat - kończy Skrzydlewski. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!