Adrian Gała opuścił szeregi Startu zeszłej jesieni. Działacze postanowili zastąpić go wracającym z ponadrocznej przerwy od startów Mirosławem Jabłońskim. Żużlowiec i komentator nie spełnił jednak pokładanych oczekiwań sportowych, a ponadto - jak wieść gminna niesie - nie mógł złapać wspólnego języka z działaczami i sztabem szkoleniowym. Przed ostatnim wyjazdowym spotkaniem z Orłem Łódź Aforti Start wolał wypożyczyć z Moje Bermudy Stali Gorzów zakurzonego już nieco Zbigniewa Sucheckiego niż awizować do składu Jabłońskiego. Decyzję tłumaczono tym, iż "nie jest on w odpowiedniej dyspozycji sportowej i zdrowotnej, aby mógł reprezentować barwy klubu w meczu ligowym." Ostatni raz na torze widzieliśmy go 5 czerwca w Krośnie. Obie strony straciły na transferze To właśnie obsada pozycji drugiego polskiego seniora była główną przyczyną słabych wyników Aforti Startu w tegorocznych rozgrywkach (finalnie zostali sklasyfikowani na przedostanim miejscu, wyprzedzając wyłącznie szarganą problemami organizacyjnymi Unię Tarnów). Nie ma więc nic dziwnego w tym, że to właśnie Adrian Gala stał się jednym z priorytetów transferowych gnieźnian. Trwający sezon nie był udany również dla 26-latka. U jego progu prezentował się co prawda bardzo dobrze, ale jego rozwój zahamowała kontuzja w kwietniowym ćwierćfinale IMP na torze w Bydgoszczy. Piotr Protasiewicz - sprawca wypadku pokrył co prawda koszty naprawy uszkodzonego motocykla gnieźnianina, jednak nie mógł zwrócić mu tego, co bezcenne - zdrowia i rytmu meczowego. Jest zawodnikiem jednego toru Kiedy Abramczyk Polonia Bydgoszcz uporała się z licznymi urazami, Gała stracił na dodatek miejsce w ligowym składzie. Wygryzł go ściągnięty w miejsce kontuzjowanego Grzegorza Zengoty Daniel Jeleniewski. Ostatecznie 26-latek zakończył sezon na dopiero 38. pozycji w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników eWinner 1. ligi. Wykręcał średnio 1,576 punktu na bieg, co jest jego najgorszym wynikiem w całej seniorskiej karierze. Jedynym dobrym spotkaniem 26-latka był wyjazd Abramczyk Polonii... do Gniezna! Gała na swoim macierzystym torze zdobył wówczas 14 punktów oraz bonus i poprowadził swój nowy zespół do bardzo ważnego zwycięstwa. Potwierdziła się teoria o tym, że jest on typowym zawodnikiem jednego toru. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że chciałby reprezentować zespół jeżdżący na nim nie raz na rok, a co najmniej siedem razy częściej.