Rosjanin w 2017 roku zmarnował wieloletnią pracę prezesa Krzysztofa Mrozka, próbującego przywrócić 12-krotnym drużynowym mistrzom Polski dawny blask. ROW w 2016 roku wrócił do PGE Ekstraligi i powoli zaczynał się już w niej coraz mocniej rozpychać, gdy nagle wpadka Łaguty wszystko zmieniał. W jego organizmie wykryto niedozwolony środek - meldonium i żużlowiec został zdyskwalifikowany na 23 miesiące, a osłabiony ROW wyleciał z ligi. Obiecał przed kamerą W trakcie zawieszenia Łaguta regularnie pojawiał się w Rybniku i obiecywał, że odpokutuje swoje winy. W grudniu 2018 roku, pół roku przed powrotem do ścigania w rozmowie z klubową telewizją ROW-u publicznie obiecał kibicom, że w sezonie 2019 będzie jeździł w rybnickich barwach i pomoże drużynie wrócić do elity Nagle jednak w lutym 2019 roku wybuchła "bomba". Prezes Motoru Lublin, klubu który parę miesięcy wcześniej wygrał z ROW-em dramatyczny finał eWinner 1.LŻ, Jakub Kępa opublikował zdjęcie z Grigorijem Łagutą. Obaj ściskali sobie dłonie, a pod zdjęciem była szokująca dla całego środowiska żużlowego informacja, że Łaguta osiągnął porozumienie z beniaminkiem PGE Ekstraligi odnoście startów w sezonie 2019. Nazwał go "perfidną ruską świnią" Prezes ROW-u Rybnik, Krzysztof Mrozek nie wytrzymał. Zwołał specjalną konferencję prasową, podczas której zarzucił zawodnikowi zdradę i nazwał "perfidną ruską świnią". Potem musiał się z tego tłumaczyć w prokuraturze. Sam Rosjanin też się tłumaczył, ale przed kibicami ROW-u, mówiąc, iż taką decyzję podjął, bo długo był zbywany przez prezesa rybniczan, w kwestii warunków finansowych na jakich miał startować. Kibice z Górnego Śląska tych tłumaczeń nie chcieli słuchać i wielu z nich nie wybaczyło Łagucie do dziś. Czy w tym roku ktoś może zdradzić podobnie jak Rosjanin? Takich spektakularnych akcji raczej nie należy się spodziewać, ale kibice by mieć pewność, że dany zawodnik będzie startował w ich barwach, nadal muszą czekać do 1 listopada. Porozumienia, które nic nie znaczą Tylko przez dwa pierwsze tygodnie listopada żużlowcy będą mogli oficjalnie podpisywać kontrakty. PGE Ekstraliga utrzymuje ten przepis w związku z faktem, iż co roku pojawiają się jakieś nowe regulacje, które rzutują potem na kształt umów kontraktowych. Dlatego podpisywać je na nowych wzorach można tylko od 1 do 15 listopada i potem już w trakcie sezonu podczas kolejnych "okien transferowych". Jedyna zmiana w tym roku jest taka, że władze najlepszej żużlowej ligi świata wycofały się z regulacji zabraniającej klubom ogłaszanie porozumień zawartych z danymi zawodnikami wcześniej. Tyle, że te porozumienia to są tylko tzw. "dżentelmeńskie umowy", które do końca października nie mają żadnej mocy prawnej dla PGE Ekstraligi i zawsze można je zerwać. Na przykładzie Łaguty żużlowcy doskonale jednak wiedzą, że taka "akcja" może się skończyć ogromną awanturą i nienawiścią za strony kibiców zdradzonej drużyny.