Obie drużyny przystąpiły do spotkania w niemal identycznych składach, jak te wcześniej awizowane. Jednej, wymuszonej korekty, musiał dokonać menedżer reprezentacji Australii Mark Lemon, bowiem uraz barku wykluczył z rywalizacji byłego zawodnika miejscowej Speedway Wandy Kraków Sama Mastersa. W jego miejsce pojechał 21-letni Brady Kurtz, ale spisał się więcej niż poprawnie. Drugi ze sprawdzianów, w ramach przygotowań do Drużynowego Pucharu Świata (Polacy będą bronili tytułu), dał sporo do myślenia naszemu trenerowi Markowi Cieślakowi. Przypomnijmy, że charyzmatyczny szkoleniowiec wywrócił skład do góry nogami, w porównaniu do minimalnie wygranego spotkania z drużyną Reszty Świata 46:44 na początku kwietnia. W drużynie narodowej ostał się tylko debiutujący w gronie seniorów Bartosz Zmarzlik, brązowy medalista indywidualnych mistrzostw świata. Roszady świadczą o tym, że w test-meczach z mocnymi rywalami Cieślak chce sprawdzić wszystkich zawodników, którzy aspirują do miana etatowych kadrowiczów. Te sprawdziany mają wyłonić ostateczny skład drużyny na DPŚ, którego finał odbędzie się 7 lipca w Lesznie. - Plan na skład mam, ale odwołane mecze nie pomagają, bo zawodnicy mało jeżdżą, lecz mamy czas, by to "ogarnąć". Po ciężkiej kontuzji wraca Jarek Hampel, a że kadra jest szeroka, to kiedyś musi wrócić. Niech zacznie dzisiaj -mówił przed meczem trener Cieślak, na co dzień opiekun drużyny Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra. Polacy rozpoczęli mecz od falstartu. Bartosz Zmarzlik walczył nieustępliwie o jeden punkt z Jasonem Doyle’em, ale nie zdołał wyprzedzić rywala i rywale zaczęli od podwójnego zwycięstwa. Stawkę zawodników zamknął Maksym Drabik, który powinien być w sztosie, bo w poniedziałek wygrał finał Srebrnego Kasku w Krośnie. W drugim wyścigu groźnego wypadku uniknął Maciej Janowski. Tylko umiejętnemu "wypuszczeniu" motocykla zawdzięcza to, że choć upadek zakończył pod dmuchaną bandą, to mógł wstać z toru o własnych siłach i bez obrażeń. W powtórce dobrym wyjściem spod taśmy popisał się Hampel, przywożąc rywali za swoimi plecami. W trzecim wyścigu reprezentacje ponownie podzieliły się punktami 3:3, choć zapowiadało się na zwycięstwo "Biało-czerwonych". Blisko przywiezienia punktu był Janusz Kołodziej, ale na ostatnim łuku wpadł w koleinę i stracił punktowaną pozycję. Wygrał Przemysław Pawlicki. W kolejnym biegu Polacy znów wystartowali fatalnie, przez co musieli atakować na trasie. Janowski robił co mógł, ale jego kolega z Betard Sparty Wrocław Nick Morris nie dał się wyprzedzić i zawodnicy z "Krainy Kangurów" odnieśli podwójne zwycięstwo, powiększając przewagę do ośmiu punktów (8:16). W siódmym wyścigu Cieślak udowodnił, że mecz towarzyski traktuje bardzo poważnie, dlatego w celu zniwelowania strat zastosował rezerwę taktyczną. Za Janusza Kołodzieja, który miał na koncie dwa "zera", posłał do boju Zmarzlika, z którym w parze pojechał Przemysław Pawlicki. Selekcjoner miał nosa, bo Zmarzlik stoczył kapitalną walkę z Doyle’em o zwycięstwo, a później już tylko powiększał przewagę. Niewiele zabrakło, a Polacy odnieśliby pierwsze w tym spotkaniu podwójne zwycięstwo, lecz Australijczyk odparł atak Pawlickiego na ostatniej prostej. Trzeci z rzędu bieg z udziałem Zmarzlika dał się młodemu żużlowcowi we znaki i zawodnik Cash Broker Stali Gorzów nie odniósł kolejnego zwycięstwa. Tym razem musiał uznać wyższość byłego mistrza świata Chrisa Holdera. Co gorsza, tym razem polskiemu selekcjonerowi nie udał się manewr z rezerwą taktyczną, bo Pawlicki (zastąpił Drabika) przywiózł tylko oczko i wyścig zakończył się remisem. Po ośmiu biegach był wynik 21:27 dla gości z Antypodów. Trzeba było czekać aż do 9. gonitwy, by wyścig od samego startu układał się na 5:1 dla "Biało-czerwonych". Duet Hampel - Janowski nie dał się wyprzedzić atakującemu Kurtzowi, a daleko z tyłu szarżował Troy Batchelor. W tym momencie naszym żużlowcom pozostały do odrobienia już tylko dwa punkty. Szalenie ważny był wyścig 10., w których po stronie naszych Orłów wystartowali zawodnicy, którzy wcześniej w czterech startach zgromadzili łącznie... zero punktów! Drabikowi i Kołodziejowi udało się przełamać niemoc, zdobyli kolejno dwa i jedno "oczko", dzięki czemu rozdzieli parę Doyle - Holder. Fenomenalną walkę zafundowali kibicom Pawlicki i Kurtz. Zawodnicy tasowali się na prowadzeniu, aż wreszcie Polak wykonał skuteczny atak i na rozpoczęciu ostatniego okrążenia przepisowo przyblokował przeciwnika przy bandzie, umacniając się na prowadzeniu. Niestety drugie zero przywiózł Hampel, prezentujący się w tym meczu w kratkę. Wyścig 12. rozpoczął się od wykluczenia Morrisa, który za bardzo chciał wstrzelić się w moment startowy i zerwał taśmę. Powtórkę w trzyosobowym składzie wygrał Janowski, a niespodzianką była dopiero trzecia lokata Zmarzlika. Polak nie znalazł sposobu na wyprzedzenie Batchelora, ale dzięki zwycięstwu 4:2, Polacy po raz pierwszy w tym meczu doprowadzili do remisu (36:36). O wszystkim decydowały trzy biegi nominowane, które też obfitowały w emocje. W możliwie najlepszym momencie przebudził się Kołodziej, w ostatniej próbie odnosząc premierowe zwycięstwo. Jeden punkt dołożył Drabik i "Biało-czerwoni" wreszcie wyszli na upragnione prowadzenie. Niewiele zabrakło, by napędzeni Polacy wygrali dubletem przedostatni wyścig, ale nieustępliwe ataki Holdera w końcu przyniosły skutek. Janowski długo się bronił, lecz był wolniejszy na trasie od Australijczyka i w końcu musiał pogodzić się ze spadkiem na trzecie miejsce. Wygrał Hampel, wyprowadzając nasz zespół na 4-punktowe prowadzenie (44:40). Przed finałowym wyścigiem wynik w teorii jeszcze był sprawą otwartą, ale para Zmarzlik - Pawlicki pojechała znakomicie. Najpierw Zmarzlik kapitalnym atakiem wysforował się na prowadzenie, a następnie pasjonującą walkę o dwa punkty stoczyli Pawlicki z Doyle’em. Podwójna wygrana sprawiła, że Polacy ustalili wynik spotkania na 49:41. Polska - Australia 49:41 Polska: Bartosz Zmarzlik 13 pkt, Maksym Drabik 3, Jarosław Hampel 9, Maciej Janowski 7+1, Janusz Kołodziej 4+1, Przemysław Pawlicki 13+2. Australia: Jason Doyle 11+1 pkt, Nick Morris 5+1, Max Fricke 6+2, Chris Holder 8+1, Troy Batchelor 5+1, Brady Kurtz 6+1. AG