Jeśli przyjrzyjmy się zawodom młodzieżowym, zauważymy że płynność jazdy ich uczestników spada kiedy muszą zmagać się z torem po opadach deszczu. I nie mówimy tu o wielkiej ulewie. Często małe opady powodują, że zawodnicy jadą asekuracyjnie, unikają wyprzedzania czy mają kłopoty z wyłamaniem motocykla. Zdarza się też, że wnioskują o przełożenie zawodów, bo tor wydaje im się niebezpieczny. W tym samym czasie ich rówieśnicy ze Szwecji czy Danii regularnie rywalizują na różnego typu nawierzchniach i ich umiejętności jazdy w każdych warunkach widać na arenie międzynarodowej. Podobnie, jak u Polaków coraz bardziej widać ich brak. - To zaczyna być problemem. Zawodnicy są ofiarami idealnych torów. Wszyscy chcą, żeby było idealnie. To zaczyna się odbijać, i to nie tylko na młodzieży. Gdy tylko tor jest trochę gorszy, żużlowcy przestają sobie radzić. Jakieś pretensje, odwoływanie meczów. To się będzie tylko pogłębiać - przewiduje Bogusław Nowak, były żużlowy mistrz Polski, wychowawca młodzieży i pierwszy trener obecnego mistrza świata, Bartosza Zmarzlika. Jest tylko jedno wyjście Nasz rozmówca przypomina też, że oczekiwanie zawsze idealnych warunków jest mało poważne. - Bardzo fajnie jedzie się na torze gładkim, jak stół. Żadnej dziurki czy koleiny. Nie wymaga to przygotowania, ani wielu sił. Ale nie zawsze taki jest. Przyjdzie trudniejsza nawierzchnia i się panowie gubią - słusznie zauważa. Tory, z jakimi teraz mają do czynienia żużlowcy są całkowicie inne niż te sprzed lat. Niegdyś z kolei przesadzano w drugą stronę i jeżdżono w każdych warunkach. - Ja już nawet nie będę porównywał obecnych torów do tych z czasów, kiedy ja jeździłem. To były czasem dosłownie grzęzawiska. W Bydgoszczy się czasem jeździło w ogóle bez wyłamania. Pozycja jak w beczce śmierci, ale dawaliśmy radę. Trochę się oczywiście narzekało. To była z kolei przesada w drugą stronę. Ze skrajności w skrajność. Ale przecież zagłaskiwać zawodników też nie możemy - tłumaczy. Co zatem należy zrobić, aby młodzi żużlowcy nie gubili się na trudniejszych torach? Jakimś pomysłem byłoby np. wprowadzenie do egzaminu na żużlową licencję obowiązkowej jazdy po zmoczonej nawierzchni. Bogusław Nowak ma jednak inną koncepcję. - Zlikwidować funkcję komisarza toru. Kluby będą robić nawierzchnię pod siebie i trzeba będzie się przygotować na każde warunki - krótko zakończył.