W listopadzie kluby podpisywały milionowe kontrakty. Teraz opinia publiczna mówi: sprawdzam. Z naszych informacji wynika, że na razie połowa klubów PGE Ekstraligi radzi sobie z płatnościami. Ta druga niekoniecznie. Trudno określić, jaka jest skala problemu, bo informacje kontraktowe są tajne. Same poślizgi też niekoniecznie muszą oznaczać kłopoty. Kluby w tym okresie są uzależnione od transz przelewanych przez sponsorów i sprzedaży karnetów. W przypadku karnetów szału nie ma. Po prostu kibic nie ma pewności, czy będzie możliwość wejścia na stadion od pierwszego meczu. Szanse na to są iluzoryczne, a to oznacza, że karnet staje się kuponem do gry w totka. Kibic ma zapłacić za siedem spotkań, a nie wiadomo, ile finalnie dostanie. Lepiej poczekać niż pakować się w niepewny biznes. Jeśli karnety sprzedają się słabo, a do tego jeden, czy drugi sponsor spóźni się z przelewem, to całkiem zrozumiałe jest, że niektórzy mogą mieć kłopot z terminowością wypłat. Sądzimy jednak, że zawodnicy nie będą robili z tego żadnego problemu, jeśli finalnie dostaną całą kasę za podpis przed pierwszym meczem. Gwiazdy nie będą miały kłopotu. Każda z nich ma spore oszczędności. Na pewno nie odbije się to na ich dyspozycji. Gorzej z tymi, którzy zarabiają niewiele, czyli znakomitą większością juniorów. W ich przypadku brak przelewu może się odbić na przygotowaniach. Żaden zawodnik nie pojedzie bez solidnych inwestycji sprzętowych. Motor, Betard Sparta, ZOOleszcz DPV LOgistic GKM, eWinner Apator i Falubaz, to są te kluby, co do których mamy pewność, że jak dotąd płacą zawodnikom wszystkie kontraktowe transze w terminie. W przypadku Apatora słyszy się, że jeszcze nie zapłacili Wybrzeżu za transfer Karola Żupińskiego, że jeszcze nie rozliczyli się z jednym z tunerów, ale żużlowcy dostają swoje pieniądze na czas. Dodajmy, że to nie jest tak, że kluby, których nie wymieniliśmy, nie płacą wcale. Z tego co udało nam się ustalić, to Moje Bermudy Stal ma niewielkie braki, większe mają Eltrox Włókniarz i Fogo Unia Leszno. Jednak tak jak wcześniej napisaliśmy, w żużlu nie da się wszystkiego przewidzieć, a już na pewno nie da się przewidzieć wszystkiego w pierwszych miesiącach. Wypada tylko mieć nadzieję, że jak wpłynie pierwsza transza z PGE Ekstraligi to wszystkim tym, którzy mają dziury, uda się je załatać. Rok temu w kwietniu też pisało się o kryzysie finansów w Unii, a ostatecznie klub nie tylko wszystko wypłacił, ale i zatrzymał liderów, w tym kuszonego przez innych Emila Sajfutdinowa. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź