Wysoko przegrany mecz w Częstochowie (36:54) pokazał, jak wiele stracił ZOOleszcz DPV Logistic GKM na zerwaniu umowy z tunerem Ryszardem Kowalskim. Mateusz Bartkowiak nie zdobył żadnego punkty, Przemysław Pawlicki dwa. Gdyby obaj wypadli, choć odrobinę lepiej, to nie byłoby porażki praktycznie zamykającej temat punktu bonusowego. Pawlicki przegrał w głowie Ktoś powie, że przecież Pawlicki jeździł w Częstochowie na klubowych silnikach Kowalskiego, ale to już nie było to samo, co wcześniej. Zawodnikowi siedziało w głowie, że mleko się rozlało (wyszło, że Pawlicki jest u Kowalskiego na czarnej liście), że kolejnych serwisów u tunera nie będzie. Wydaje się, że ten mecz Pawlicki przegrał w głowie, ale kolejne może już przegrać przez brak odpowiednich silników. GKM bez Pawlickiego, który robi średnio 8 punktów na mecz, może zapomnieć o dobrych wynikach. Kowalski nie zostawił juniorów na lodzie Bartkowiak tez był dotąd niezwykle pożyteczny. Dobrze mu się ta współpraca układała. Dorzucał średnio 2-3 punkty do dorobku drużyny w każdym spotkaniu. Kolejnych silników od Kowalskiego już jednak nie dostanie. Serwisy też się skończyły. Tuner i tak jednak zachował się z klasą, pozwalając, mimo zerwanej umowy, zachować stare silniki. Na dokładkę zgodził się, żeby Bartkowiak mógł je serwisować u Witolda Gromowskiego w Bydgoszczy. Inni juniorzy też mogą korzystać z tej opcji. Oczywiście muszą też szukać nowych opcji, bo te silniki, które mają, kiedyś się zużyją. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź