Grzechy główne Świderskiego: 1. Nie wykorzystał potencjału juniorów Świderski nie wykorzystał potencjału składu juniorskiego, choć trzeba przyznać, że zadanie było niełatwe. Jakub Miśkowiak miał pewną pozycję. O drugie miejsce toczyła się walka. Najpierw wygrywał ją Bartłomiej Kowalski, ale szybko wygryzł go Mateusz Świdnicki. Kowalskiego odsunięto natomiast na boczny tor. Junior utrzymał płynność jazdy dzięki świetnym występom w 2. Lidze Żużlowej. Czy naprawdę jednak nie dało się skorzystać z całej trójki? W trakcie sezonu Miśkowiak wszedł na poziom pozwalający mu jeździć jako senior. Można też było go ustawić pod "ósemkę", gdzie mógłby łatać ewentualne dziury w obu formacjach. 20-latek jako junior to ograniczenie sobie pola manewru, bo zawodnik dużo mniej razy mógł zastąpić słabe ogniwa w zespole. Z kolei para Świdnicki - Kowalski w większości meczów i tak zrobiłaby swoje. 2. Ufał słabym, a przez to nie kombinował Brak ryzyka z Miśkowiakiem przedstawia kolejną słabość Świderskiego. Trener za bardzo ufał swoim zawodnikom, którzy regularnie go zawodzili. Mimo tego do roszad nie dochodziło, choć zmieniać było kogo. Pierwszą część sezonu kompletnie przespał Kacper Woryna. Jonas Jeppesen chyba za wcześnie ruszył na Ekstraligę. Gdyby wrócić do Miśkowiaka w roli seniora, wspomniany Jeppesen mógłby wejść pod numer 8. Patrząc po formie pozostałych, Duńczyk niejednokrotni dostałby możliwość zmiany sytuacji w meczu. To tylko przykładowa opcja. Tych było kilka, ale Świderski bał się zaryzykować, ślepo wierząc, że w końcu wszyscy pojadą na miarę nazwiska. 3. Zakopał Lindgrena Niewątpliwie część winy za klęskę spada na barki Fredrika Lindgrena. Szwed zawodził jako lider, często zakopując drużynę w ważnych momentach. Długo wydawało się, że zawodnik po prostu przespał przygotowania do sezonu i potem nie nadrobił zaległości. Pod koniec rundy zasadniczej okazało się, że słaba forma zawodnika wynika z innych elementów. Świderski nie dotarł do swojego podopiecznego m.in. w kwestii toru. Wewnątrz atmosfera musiała być napięta, dlatego Lindgren nie wytrzymał, rzucając kilka gorzkich słów w Magazynie PGE Ekstraligi WP Sportowych Faktów. Znamienne zresztą jest, że w Grand Prix Szwed jeździ jak szalony. 4. Tworzył tor pod rywali 2021 rok niósł nadzieję, że w końcu tor Włókniarza stanie się twierdzą. Świderski miał czas i możliwości, by poszukać odpowiedniej nawierzchni dla swojego zespołu. Zamiast twierdzy Częstochowa znów była jednak gościnnym miastem. Bilans 4 zwycięstw i 3 porażek nie jest wprawdzie tragiczny. Problem w tym, iż z poważnych rywali Włókniarz pokonał tylko Motor Lublin. Pozostałe ekipy z fazy play-off przejechały się po gospodarzach. W taki sposób nie da się wywalczyć miejsca w górnej części tabeli. 5. Odpuścił przed czasem Ostatni grzech to słowa, jakie trener powiedział kilkanaście dni temu, jeszcze przed meczem Marwis.pl Falubazu Zielona Góra z Fogo Unią Leszno. - Wiemy, że są matematyczne szanse (na awans, przyp. red.), ale tak naprawdę jesteśmy pogodzeni z tym, że w tym sezonie zabraknie nas w play-offach - stwierdził Świderski w Magazynie PGE Ekstraligi. Z jednej strony była to chłodna analiza. Skreślanie swojej drużyny przed czasem raczej jednak nie wpłynęło na nikogo pozytywnie. Sport widział różne przypadki, zresztą Falubaz prawie pokonał Unię. Ta wypowiedź budzi spore wątpliwości, bo nikt nie da gwarancji, że w innych trudnych momentach trener wierzył, a nie odpuszczał. Skoro takie słowa padły jeszcze przy możliwości awansu, to niewykluczone, iż Świderski przegrał w głowie kilka meczów, jeszcze w trakcie ich trwania.