Po domowym meczu z Betard Spartą Wrocław wielu ekspertów załamywało ręce nad dyspozycją Leona Madsena. Duńczyk, który dotychczas ciągnął za uszy słaby częstochowski zespół tym razem nie był w stanie wygrać na swoim torze choćby jednego wyścigu. Prezes Michał Świącik winą za klapę lidera obwiniał jego tunera. - Nie może być też tak, że jeden z liderów robi tak marne punkty. Być może warto, by się pogodził z Flemmingiem Graversenem i by Brian Karger przestał robić sobie tutaj poligon doświadczalny z polskiej ligi. Ja proponuję, żeby robił to sobie w duńskiej kadrze, jak Leon tam będzie jeździł - mówił w magazynie PGE Ekstraligi stacji nsport+. Forma jak w Grand Prix Madsen postanowił wziąć sobie do serca rady pracodawcy i przed wyjazdem na Motoarenę spakował do busa silniki Graversena. - Kiedy jak nie teraz? - pomyślał zapewne. Jednostki jego rodaka przed laty pozwalały mu przecież fruwać po torze w Toruniu tak, jak choćby podczas rundy Grand Prix w sezonie 2019. Duńczyk zdobył wówczas przy ul. Pera Jonssona 7 komplet 21 punktów i wmieszał się między walczących o tytuł mistrza świata Zmarzlika i Sajfutdinowa. Nie udało mu się co prawda wyprzedzić Polaka w klasyfikacji generalnej cyklu, ale srebro w debiucie należy mimo wszystko uznać za niebotyczny sukces. Przeprosiny z Graversenem wyszły na dobre zarówno Madsenowi, jak i Eltrox Włókniarzowi. Duńczyk wygrał na trudnym terenie aż cztery z pięciu swych wyścigów, a jego zespół odniósł piekielnie ważne wyjazdowe zwycięstwo, które pozwala im wypisać się z walki o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Toruń pogrążony przez sprzęt ich ulubieńca Na świetny wynik częstochowian w Toruniu złożyło się rzecz jasna o wiele więcej czynników niż tylko fenomenalna postawa ich lidera. Na nie mniejsze oklaski od tych dla Madsena zasługuje choćby jego doparowy - Jonas Jeppesen. 23-latek sprawiał w niedzielę wrażenie zawodnika, który na Motoarenie ściga się co drugi tydzień, a nie pierwszy raz w życiu.’ Co ciekawe, kluczem do jego fenomenalnej formy również był silnik! Gdy fatalny upadek w Zielonej Górze przerwał karierę Darcy’ego Warda, 18-letni wówczas Jeppesen odkupił jeden z silników Australijczyka. Co prawda silnie eksploatowana przez juniora jednostka napędowa po jakimś czasie odmówiła mu posłuszeństwa i została rzucona w kąt garażu, jednak żużlowiec o niej nie zapomniał. Jeppesen i jego team dobrze wiedzieli jak fenomenalnie Ward radził sobie na toruńskim torze w czasach, gdy stanowił o sile Unibaxu. Postanowili więc odrestaurować zepsuty sprzęt przed wyjazdowym spotkaniem z Apatorem. Efekt? 8 punktów, 2 bonusy i utwierdzenie kibiców w przekonaniu, że nawet jeśli narzekają na przepis o zawodniku U24, to młody Duńczyk na jazdę w PGE Ekstralidze po prostu zasługuje. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź