Oczywiście nie wiemy, czy Stal z pieniędzy, które przelał Włókniarz, płaciła zawodnikom. Niemniej 120 tysięcy to jest całkiem niezła sumka. Starczy na 15 punktów Bartosza Zmarzlika, który w tym roku ma mieć płacone 8 tysięcy złotych za 1 punkt. Swoją drogą, to Stal bardzo dobrze wyszła na walkowerze w tamtym meczu. Nie tylko dostała 120 tysięcy, ale i zaoszczędziła bardzo dużo pieniędzy, które musiałaby zapłacić swoim zawodnikom w ramach premii za punkty. W ciemno można założyć, że w kasie Stali zostało 250 tysięcy złotych. Tyle, bo średnia stawka za punkt wynosi 6 tysięcy złotych, a gorzowianie byli w tamtym czasie rozpędzeni, więc spokojnie zdobyliby 41 punktów z bonusami. Tak na marginesie, to te kary finansowe za walkower na rzecz drugiego klubu są chyba za wysokie. W końcu taka Stal wydała najwyżej kilka tysięcy na to, żeby przyjechać na mecz, za punkty nie musiała płacić, więc w zasadzie spadły im z nieba dodatkowe pieniądze. Ktoś powie, że prezes zaprosił kibiców z Gorzowa, którzy pojechali na tamto spotkanie do restauracji, ale to był jego wybór, nie musiał tego robić. Gdyby tak podliczyć ubiegły rok, to Stal zarobiła na meczach pół miliona. Od Włókniarza dostała 120 tysięcy. Na tym samym spotkaniu, nie płacąc zawodnikom, zarobiła minimum 250 tysięcy. Do tego można jeszcze dołożyć około 150 tysięcy zaoszczędzonych na przedwcześnie zakończonym meczu w Grudziądzu. Po stronie ekstra wydatków była wypłata za punkty, za przerwany mecz z Włókniarzem w Gorzowie, gdy zapaliła się rozdzielnia. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź